Jeśli chodzi o mnie to żałuję bo ja pokochałem tak na prawdę (z tymi stronami to był problem od dawna dlatego nie chce zbytnio wchodzić na ten temat no to już zamknięty rozdział). Jeśli chodzi o nią 2 dni przed powrotem do aka dodała relacje na insta z klubu (zdjęcie od koleżanki wzięła, czyli fake).
Tu ponownie nie da się w pełni przewidzieć biegu wydarzeń. Zdradzona żona będzie czuła się bardzo podobnie jak opisaliśmy powyżej, jednakże wiąże się to również z dodatkowymi konsekwencjami. Zdrada może tu wpłynąć nie tylko na naszą żonę, ale również na samą ciążę. To, co wtedy czuje – złe samopoczucie
Ciera, nigdy cię nie zdradziłem i chcę przy tym pozostać. Ciera, te digo ahora mismo que nunca te he traicionado - y pienso seguir así. Nigdy cię nie zdradziłem, a teraz ty zwracasz się przeciw mnie. Nunca te he traicionado, y te vuelves contra mí. Hal. te he engañado
To ja napiszę o tej drugiej stronie. Jesteśmy 21 lat po ślubie. 12 lat temu zdradziłem żonę. Jesteśmy cały czas razem. Jest ciężko i jest inaczej. Nie da się wrócić do tego co było. Ja potwornie tego żałuję i robię wszystko żeby jakoś odbudowywać związek. Szkoda że nie da się cofnąć czasu. Zawsze gardziłem takimi co
Tłumaczenia w kontekście hasła "Żałuję że nie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Żałuję że nie zabiłem jej zamiast niego.
penginapan di batu malang dengan view bagus. Czy można zdradzić kogoś i jednocześnie go kochać? Są różne opinie na ten temat. Niektórzy uważają, że gdy ktoś darzy swoją drugą połówkę prawdziwym uczuciem, nigdy tego nie zrobi. Inni z kolei mówią o rozróżnianiu dwóch sfer: fizycznej i miłosnej. Jak można się domyślić, kobietom nie za bardzo się to podoba. Charakteryzuje je bardziej romantyczne podejście do związku. „Moja dziewczyna zachowuje się jak facet. Pluje na ziemię, siada z szeroko rozstawionymi nogami i…” Adrian, znajomy naszego redakcyjnego kolegi, jest zdania, że jedno nie wyklucza drugiego, chociaż on również nie oddziela miłości fizycznej od uczucia. Niestety wyniku pewnych okoliczności dopuścił się zdrady swojej dziewczyny, Sandry. Mężczyzna czuje ogromne wyrzuty sumienia. Ono podpowiada mu, aby przyznał się do wszystkiego i poprosił kobietę o wybaczenie, ale Adrian obawia się jej reakcji. Adrian jest ciekawy, czy wybaczyłybyście swoim partnerom skok w bok, gdyby historia będąca jego udziałem dotyczyła również ich. Poznajcie szczegóły. - Już po kilku miesiącach bycia z Sandrą czułem, że to ta jedyna kobieta, z którą chciałbym stworzyć poważny związek i założyć rodzinę. Po kilku latach tylko upewniłem się w tym zamiarze. Moja dziewczyna jest cudowną kobietą: wyrozumiałą, cierpliwą, dobrą, inteligentną i troskliwą. Nie mógłbym znaleźć lepszej. Wiele z was po przeczytaniu tych słów zapewne zada sobie pytanie, jak można zdradzić taką kobietę. Wierzcie mi, ja również je sobie zadaje. Mogę powiedzieć tylko jedno, chociaż wiem, że to mnie nie usprawiedliwia – nie byłem sobą. Do zdrady doszło kilka tygodni temu. Jeden z moich kumpli urządził urodziny. To miał być męskie spotkanie, ale w ostatniej chwili okazało się, że dołączą do nas dwie znajome jednego z zaproszonych facetów. Na jakiej zasadzie? Nie mam pojęcia, ale gdybym miał najmniejsze podejrzenie co do wydarzeń, jakie nastąpią, nie poszedłbym tam. Nic nie zapowiadało tragedii. Dziewczyny były miłe i nie przeszkadzało im nasze typowo męskie zachowanie, czyli jedzenie palcami, picie piwa z butelki i trzymanie nóg na stole. W pewnym momencie jedna z nich usiadła obok mnie i zaczęła rozmawiać tylko ze mną. Zauważyłem, że próbuje ze mną flirtować. Nie chciałem być dla niej niemiły, ponieważ to koleżanka kumpla, ale jednocześnie starałem się zachować jak największy dystans ze względu na Sandrę. Po kilku godzinach towarzystwo zaczęło się wykruszać. Niektórzy wrócili do domu, a inni zasnęli. Adrian, jako dobry przyjaciel, miał zamiar zostać do następnego dnia, aby pomóc doprowadzić mieszkanie do porządku. Nie czuł senności, a nowa znajoma ciągle zabawiała go rozmową. „Chciałbym się oświadczyć dziewczynie, ale nie mam pieniędzy i nie zapewnię jej godnego życia” - W końcu straciłem kontrolę. Wypiłem zbyt dużo. Nie wiem, jak to się stało, bo zawsze się pilnowałem. Ostatni raz, kiedy się upiłem, miał miejsce kilka lat temu. W pewnym momencie koleżanka mojego przyjaciela zaczęła się do mnie dobierać. Próbowałem się opierać, ale moja wola słabła coraz bardziej. Wtedy ona powiedziała, że zaprowadzi mnie do drugiego pokoju, żebym mógł się położyć i zasnąć. Pozwoliłem jej to zrobić. No i stało się. Zrobiliśmy to. Nie zrzucam całej winy na tamtą dziewczynę, chociaż gdyby nie jej naciski, do niczego by nie doszło. Ja również ponoszę odpowiedzialność za ten szczeniacki wybryk. Wypiłem za dużo alkoholu. Obudziłem się przed południem w mieszkaniu znajomego i przypomniałem sobie wydarzenia sprzed kilku godzin. Poczułem ogromny wstyd i żal. Rozpłakałem się, bo uświadomiłem sobie, jak wielką krzywdę wyrządziłem Sandrze. Od tamtej pory nie mogę sobie z tym poradzić. Zastanawiam się, czy powiedzieć o wszystkim mojej dziewczynie czy nie. Nie chcę, żeby cierpiała i mam poważne obawy, czy mi wybaczy. Ale czy będę potrafił żyć z nią tak, jak do tej pory? Wyrzuty sumienia są okropne, dręczą mnie za dnia i w nocy. Dodam tylko, że nikt nie wie, co zaszło podczas imprezy urodzinowej mojego przyjaciela. Czy dziewczyna, z którą zdradziłem Sandrę, wygada się? Trudno powiedzieć. Dałbym wiele, aby móc cofnąć czas. Niestety nie da się tego zrobić. Teraz mogę jedynie podjąć decyzję, czy poinformować o wszystkim moją dziewczynę. „Facet zaplanował dla nas beznadziejne walentynki. Czuję się upokorzona!” Na koniec Adrian zadaje pytanie: - Gdyby moja historia dotyczyła waszego partnera, wybaczyłybyście mu?
fot. Adobe Stock, Syda Productions Grześka znałem prawie od dziecka. Mój ukochany statek, czyli M/S Tadeusz Kościuszko, był pierwszym, na którym Grzesiek pływał – wtedy jeszcze jako zwykły marynarz. Dopiero potem skończył szkołę oficerską i został kapitanem. Ale to ja nauczyłem go wszystkiego, co na morzu jest najważniejsze. Na przykład tego, że żaden sztorm nie jest dla marynarza groźniejszy od kobiety… Mimo sporej różnicy wieku zostaliśmy przyjaciółmi i przez trzydzieści lat nic nie było w stanie tego zmienić. Ani to, że ja do końca służby byłem tylko bosmanem, ani to, że w pewnym momencie Grzesiek mi szefował. Pewnie nie bez znaczenia była kwestia podobnego światopoglądu i systemu wartości, który obaj wyznawaliśmy. Dwa razy wspólnie doszliśmy na Jasną Górę jako członkowie dorocznej Pielgrzymki Marynarzy i Rybaków. I wszystkiego bym się w życiu spodziewał, tylko nie tego, co się wydarzyło krótko po tym jak przeszedłem na emeryturę. Grzesiek miał do emerytury jeszcze daleko. Zawsze bardzo dużo pływał, ale od kiedy kupił większe mieszkanie, spędzał w domu najwyżej trzy miesiące w roku. Pływał na statkach pod obcą banderą, świetnie zarabiał i zamiast czułych listów, wysyłał żonie pieniądze. Powiecie: przecież na tym właśnie polega praca marynarza i życie jego rodziny. Ja jednak uważałem, że mój przyjaciel trochę przesadza. – Zlituj się, przecież Aśka niedługo zapomni, jak wyglądasz! Dzieciaki mają już swoje sprawy, ona jest zupełnie sama. Nawet żona marynarza ma jakąś wytrzymałość – próbowałem przemówić Grześkowi do rozsądku. – Lechu, w ogóle nie wiesz, o czym mówisz. Cypryjczycy płacą świetnie, ale jeżeli będę wybrzydzał, to na moje miejsce jest dwudziestu chętnych, też z papierami na duże jednostki. A raty kredytu są duże. Muszę być odpowiedzialny. Może za dwa, trzy lata będę mógł sobie pozwolić na pół roku w domu, ale nie teraz. Poza tym Aśka właśnie dostała pracę. Będzie wychodzić z domu, spotykać ludzi… Nie udało mi się wpłynąć na Grześka Wiedziałem, że Aśka, z którą od trzydziestu lat byłem równie serdecznie zaprzyjaźniony, źle znosiła jego ciągłą nieobecność. Ale Grzegorz miał rację – praca dobrze jej zrobiła. Po raz pierwszy od dawna miała błysk w oku. Ewa, moja żona, zauważyła też, że bardziej o siebie dbała, kupiła sobie kilka nowych rzeczy. – I dobrze, zawsze ubierała się zbyt skromnie. A przecież Grzegorz nie po to tłucze kasę na tych rozsypujących się masowcach, żeby jego żona chodziła w ciuchach z marketu. Dwa miesiące po tamtej rozmowie Grzegorz miał akurat przerwę między rejsami i na trzy tygodnie wrócił do Szczecina. Spotkaliśmy się kilka razy we czwórkę i było bardzo miło. Kilka dni przed ponownym wypłynięciem w morze, Grzesiek wyciągnął mnie na piwo do baru przy porcie. Obaj mieliśmy słabość do tego nieco obskurnego miejsca. Grzegorz poszedł po piwo, a kiedy wrócił, zrobił coś dziwnego. Wychylił swój kufel do dna, zanim ja zdążyłem dobrze umoczyć usta. Kiedy spojrzałem na jego twarz, zrozumiałem, że zrobił to celowo. Chciał mi powiedzieć coś, co nie było dla niego łatwe, i starał się alkoholem dodać sobie odwagi. Wytarł usta i od razu wypalił: – Zdradziłem Aśkę… A właściwie zdradzam cały czas. Mam kogoś na statku. Ona jest oficerem przewozowym. No wiesz, planuje załadunek, załatwia cła i tak dalej. Mają tam taką funkcję, czasem pełnią ją kobiety. Ma na imię Bahar, jest Turczynką. – Stary, co ty wygadujesz? – wykrztusiłem. Chciałem usłyszeć, że to żart, ale kiedy spojrzałem Grzegorzowi w oczy, zrozumiałem, że mówi poważnie. – Nigdy nie myślałem, że to mi się może zdarzyć. Znasz mnie przecież, wierność była dla mnie święta, poza dyskusją. Chłopaki chodzili w portach na dziewczyny, ja nigdy. Ale tam jest tylko morze, praca, koledzy i samotność w kajucie… W końcu przyszedł taki moment, że to się stało nie do zniesienia. Mówię ci to, bo wiem, że mogę ci ufać… Powiedziałem coś banalnego, że nie mnie go oceniać, że jest dorosły i jak każdy ma prawo do swoich wyborów… Może Grzesiek oczekiwał czegoś więcej, ale nie mogłem z nim rozmawiać. Byłem nim bardzo rozczarowany. Szybko skończyliśmy spotkanie i rozeszliśmy się do domów. Tego wieczoru zastanawiałem się nad jednym: jak ja będę teraz rozmawiał z Aśką? Jak spojrzę jej w oczy? Poczułem złość na Grześka. Po co mi to powiedział? Czy naprawdę musiał mnie tym obciążać? Trzy tygodnie później przypadały moje imieniny. Wiedziałem, że przyjdzie na nie Aśka. To znaczy: w innych okolicznościach by przyszła. Musiałem wymyślić jakieś kłamstwo, bo nie czułem się na siłach, by przez cały wieczór udawać, że wszystko jest tak, jak dawniej. Jednak los postanowił mnie nie oszczędzać Dwa tygodnie później odebrałem telefon od Aśki. Zapytała, czy moglibyśmy się zobaczyć, zaproponowała znaną nam obojgu kawiarnię nad rzeką. Nie chciała powiedzieć, o co chodzi, ale w jej głosie wyczułem napięcie. Pomyślałem, że ktoś „życzliwy” doniósł jej o romansie Grześka. Szedłem na to spotkanie jak na ścięcie. Aśka już na mnie czekała. Zamówiła tylko kawę, nie chciała nawet swojej ulubionej szarlotki z lodami. Wypiła kawę równie szybko, jak Grzesiek piwo i od razu przeszła do rzeczy. – Mam romans. Nie, nie chodzi o jednorazową przygodę, jakiś moment zaślepienia, chwilę słabości… Spotykam się z kimś regularnie. I nie umiem przestać. To kolega z pracy. Ma na imię Rysiek. Ani ładniejszy ani mądrzejszy od Grzesia. Ale on po prostu jest. Ma dla mnie czas. Nigdzie nie wyjeżdża, bo nie jest marynarzem. Chce przy mnie zasypiać i budzić się u mojego boku, jeść ze mną śniadanie, chodzić ze mną na zakupy, oglądać seriale, wymieniać żarówki… Wiesz, znosiłam bez słowa skargi tyle lat rozłąki. Tę ciągłą nieobecność, czekanie, te telefony, pocztówki… Już nie mam siły. Zdrada była czymś, czego nie umiałam sobie wyobrazić. A teraz, kiedy to zrobiłam, czuję się winna, ale nie żałuję… Wiem, że dotrzymasz tajemnicy i mu nie powiesz. Gardzisz mną, prawda? Zaprzeczyłem. Byłem daleki od potępienia Aśki, zwłaszcza że wiedziałem o zdradzie Grześka. Wiele razy, będąc na morzu, myślałem o cenie, jaką za mój zawód płaci Ewa. Ale dopiero teraz zrozumiałem, jak wysoka jest ta cena. Powiedziałem Aśce, że nie mnie ją oceniać, że jest dorosła, że każdy ma prawo do swoich wyborów… Pożegnaliśmy się szybko. W drodze do domu uświadomiłem sobie absurd sytuacji. Mój przyjaciel zdradzał żonę, która zdradzała jego. A ja nieoczekiwanie zostałem powiernikiem obydwojga niewiernych małżonków. Takie rzeczy zdarzają się w serialach, ale nie w życiu. Czułem, że to jest ponad moje siły i zdecydowałem się opowiedzieć wszystko Ewie. Zresztą zarówno Grzegorz, jak i Joanna, znając nas tyle lat, wzięli pod uwagę, że to uczynię. Moja żona spokojnie wysłuchała tego, co miałem do powiedzenia. – A wiesz, jak się nad tym zastanowić, to się całkiem dobrze składa – powiedziała. – Byłoby gorzej, gdyby tylko jedno z nich miało romans, a tak… – Co ty za bzdury gadasz? – obruszyłem się. – Dobrze się składa, że dwoje kochających się ludzi po trzydziestu latach wspólnego życia postanowiło wszystko zepsuć?! Przecież oni mają dzieci, piękne mieszkanie, przyjaciół… Moja żona pokiwała głową. – No, właśnie. Dzieci, mieszkanie, przyjaciół… Tylko nie siebie nawzajem. Bo on jest stale na morzu, a ona tutaj. Wiem coś o tym, też jestem żoną marynarza, przypominam ci. Jakoś doczekałam twojej emerytury, nie mając kochanka, ale tylko ja wiem, jak bywało ciężko. Spójrz na to inaczej. Oboje znaleźli sposób na szczęście. Żadne nie zostanie samo i żadne nie będzie miało wyrzutów sumienia. Na szczęście ich dzieci są już dorosłe… – Niedawno kupili mieszkanie, mają kredyt do spłacenia. Jak będą teraz przychodzili do nas z wizytą? Ewa uśmiechnęła się wyrozumiale. – Leszek, daj spokój. Mieszkanie można sprzedać. A z wizytami będzie jak zwykle, czyli będzie przychodzić Aśka, bo Grzegorz jest na morzu. Przespałem się z tą historią i następnego dnia rano przyznałem żonie rację. Sytuacja naszych przyjaciół rzeczywiście miała pozytywne strony. Był jednak jeden, za to potężny kłopot. – Nie wiem, co mam teraz zrobić. Obojgu przyrzekłem milczenie. – Najlepiej nic nie rób – poradziła moja żona. – Poczekaj, aż któreś z nich zdecyduje się powiedzieć prawdę. – To może trwać nawet parę lat. – Może tak, a może nie – westchnęła Ewa. I dodała filozoficznie: – Życie pisze czasem niezwykłe scenariusze… Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy właśnie kupowałem rodzinie prezenty, zadzwoniła Aśka. Płakała w słuchawkę, ledwo mogłem zrozumieć, co mówi, dopiero po chwili dotarł do mnie sens jej słów. Statek, na którym pracował Grzegorz, został uprowadzony. Bandyci żądali okupu. Oczywiście Grzesiek, jako kapitan, był ich najważniejszym zakładnikiem. Cypryjski armator nie był skłonny zapłacić haraczu, sytuacja wyglądała więc fatalnie. W dodatku ja wiedziałem coś, co mogło tę sytuację czynić jeszcze gorszą. Na statku była przecież także kobieta, którą kochał mój przyjaciel. Kto wie do czego mógł się w jej obronie posunąć. Od razu pojechałem do Aśki. Dzieci jeszcze nie dotarły, choć były w drodze. Roztrzęsiona żona mojego przyjaciela siedziała przed ekranem telewizora, nieustannie przeskakując pomiędzy serwisami informacyjnymi na różnych kanałach. Na mój widok wybuchła histerycznym płaczem. – To moja wina! Przez tyle lat nic mu się nie stało! Gdybym go nie zdradziła, na pewno wszystko byłoby dobrze… Tak, to wszystko moja wina! To jest kara za to, że go zdradziłam! Bóg mnie tak ukarał! Nie miało to sensu, ale wytłumaczenie tego Aśce nie wchodziło w grę. Była kompletnie rozhisteryzowana, powiedziała, że jeżeli Grzesiek zginie, ona też odbierze sobie życie. Poczułem, że sytuacja wymknęła się spod kontroli i że los zwolnił mnie właśnie z obietnicy milczenia. Powiedziałem Aśce, że Grzesiek ma kochankę i o żadnej boskiej karze nie ma mowy. Aśka była w szoku, ale chyba poczuła też ulgę. W każdym razie uspokoiła się i przez następnych kilkanaście godzin, razem z Ewą, która też przyjechała, śledziliśmy non stop rozwój sytuacji. Na szczęście armator zdołał porozumieć się z porywaczami, którzy co prawda uprowadzili statek z jego ładunkiem, ale pozwolili załodze zejść do szalup. Z morza podjął ich okręt egipskiej marynarki. Grześkowi nic się nie stało i kilka dni później przyleciał do Szczecina. Jeszcze na lotnisku Aśka powiedziała mu, że wszystko wie, przyznała się też do swojego związku. No cóż, chciałbym móc napisać, że pod wpływem tego strasznego zdarzenia oboje przejrzeli na oczy i zrozumieli, że prócz siebie nawzajem nikogo innego nigdy nie kochali, że znów są wspaniałym małżeństwem i tak dalej… Nie, tak się nie stało. Ale rozwód Grzegorza i Joanny przebiegł spokojnie. Oboje przyznali, że role dzielnego marynarza i jego wiernej żony od dawna były dla nich zbyt dużym obciążeniem, a ich małżeństwo to fikcja. Dziś Grzegorz i Joanna są w nowych związkach i nadrabiają lata samotności. Oboje też są mi wdzięczni, że wtedy nie dochowałem tajemnicy. Ostatnio wszyscy spotkaliśmy się na ślubie mojego pierworodnego. Było bardzo miło, ale pierwszy raz w życiu poczułem ulgę, że mój leniwy syn oblał swego czasu egzaminy do szkoły morskiej. Jest za to dobrym kucharzem. Czytaj także:„Kroczyłam drogą cnoty i staropanieństwa, aż tu nagle zdarzył się cud. A raczej... wypadek, który uratował mi życie”„Teściowa była zakochana w swoim syneczku. Wokół niego skakała jak służka, a mi kazała spać w piwnicy”„Chciałem ożenić się po raz drugi, ale moja córka nie akceptowała przyszłej macochy. Teresa postawiła mi ultimatum”
Najlepsza odpowiedź Oh jej ;( xDDSzalejesz xdd Odpowiedzi gunska odpowiedział(a) o 01:22 wez nie rob z tego sensacji jak w modzie na sukces menelico po prostu BYWA I tyle w zyciu trzeba wszystkiego sprobowac i zamknij dziobek i idz spac kochany jutro znowu bzyk z tatusiem wiec badz gotowy Ej, ale on se jaja robi xDNiektórzy za bardzo do siebie to wzięli xdd Lear odpowiedział(a) o 02:21 blocked odpowiedział(a) o 01:18 stary nie wiem co paliles, ale dla mnie podwojnie :D lepsze to od telenoweli xD... jak było :D ? nie mow wcale ;P yyyykhhm... ja bym na twoim miejscu nie mówiła.. :| Niee mów !To zbyt okrutne ... Lepsze normalnie niż kiepscy! damariis odpowiedział(a) o 01:31 blocked odpowiedział(a) o 01:36 Albo se robisz z nas byles niezle 'zjarany'.XD blocked odpowiedział(a) o 01:39 wszystko zostaje w rodzinie więc ok ;) hoolsxD odpowiedział(a) o 01:58 powiec jej to prosto w oczy moze ci wybaczy blocked odpowiedział(a) o 13:43 blocked odpowiedział(a) o 17:06 eee. jak cie nie kocha to jej mów. a jak ty ja kochasz to jej nie mow. ale najlepiej zebys powiedzial, bo wszystko sie chyba wyda O_O Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Zdradziłem żonę - czy mam się przyznać? Rozpoczęte przez ~Krzysiek, 11 gru 2011 ~kobieta Napisane 26 lipca 2015 - 23:31 ~POL napisał:napisał:Boże, tylko facet może napisać "tylko przespałeś się z inną". Jakby to była kawa albo spacer z koleżanką. Drodzy panowie, to nie jest TYLKO, to jest ZDRADA! Czy naprawdę faceci tak lekko traktują te sprawy? Tak moja droga. To żadna ZDRADA. Zdrada to jest jak facet cie zostawi z dziecmi i odejdzie z inna bez zabezpieczenia Tobie srodków do zycia. To jest zdrada. Wy Kobiety zawsze mylicie te pojecia..... Dla was to sie wiaze z uczuciami, a dla nas NIE.. to czysta fizjologie , moze byc... bo nie mowie ze zawsze bywa ;o) To tak samo jak bys mi kazala cale zycie jesc makaron z serem, ktory nota bene bardzo lubie ale tylko TEN Tobie wychodzi bardzo dobrze w kuchni. Nie mam prawa isc sobie raz po raz do orientalnej restauracji? zeby sprobowac nowych smaków? To WY przywiazujecie do TEGO zbyt duzą wagę... i tu tkwi problem.... Dla was to uczucia Dla nas czesto Fizjologia..... Ha, dziewczyny dobra nasza. Można ich puszczać po rogach dopóki się nie rozwodzimy i nie zabieramy dzieci. W sumie Nie mam prawa isc sobie raz po raz do orientalnej restauracji? zeby sprobowac nowych smaków? Nie przywiązujmy do tego zbyt dużej wagi :-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Zosia ~Zosia Napisane 27 lipca 2015 - 12:31 Skoro jestes takim koneserem urozmaiconej kuchni to po co przyrzekasz kluskom z serem, ze bedziesz je jadl do smierci? Czy nie prosciej poddac sie wazektomii by nie krzywdzic ew. potomstwa i skakac sobie z kwiatka na kwiatek? Jest tyle kobiet, ktorym tylko sex jest potrzebny a nie rodzina i stabilizacja. Jest w czym wybierac. Po co krzywdzic i oszukiwac osoby, ktore na to na to nie zasluguja? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~adam ~adam Napisane 28 sierpnia 2015 - 15:45 lubie sex Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~? ~? Napisane 07 października 2015 - 04:55 Jak się kogoś kocha to się za nic nie przyznaje do zdrady, chyba że ktoś chce komuś okazać brak szacunku specjalnie żeby partnerka odeszła, jak to niektórzy robią bo im słoma z butów wystaje zamiast z honorem kogoś zostawić. Poczucie winy to się wylewa komuś się zwierzając,byle nie babie bo zaraz doniesie i nie rodzinie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Max_W. ~Max_W. Napisane 01 lutego 2016 - 22:58 Witam Wszystkich (Zdradzające, Zdradzających, Zdradzone i Zdradzonych), nie chcę na tym forum filozofować, ponieważ nie o to tu chodzi. Z góry zaznaczam, że nie będę wdawał się w moralizatorskie polemiki, a zwłaszcza z forumowiczami "kulturalnymi inaczej". Mnie przytrafiła się podobna sytuacja. Po 17 latach związku zaprzyjaźniłem się i poszedłem do łóżka z koleżanką (zwaną dalej kochanką). Bardzo ale to bardzo ją lubię. Zaznaczam, że absolutnie nie jest to miłość. Może zwykła fascynacja - jak zwał, tak zwał. Po kilku tygodniach kochanka ta ograniczyła kontakt ze mną i musieliśmy o sobie zapomnieć. Dlaczego tak się skończyło? Skończyło się, ponieważ ona nie chce być czyjąś kochanką. Nie chce być tą drugą. Wie czym to się kończy i jakie są skutki dłuższej znajomości. Tu ją doskonale rozumiem i zgadzam się z takim jasnym postawieniem sprawy. Ja mam dwoje dzieci, co pociąga za sobą odpowiedzialność za nie oraz jestem związany z moją towarzyszką życia. "Kochanka" ma córkę i jest wolna od 9 lat, czyli szuka kogoś na stałe. Dlaczego do tego doszło? Moja towarzyszka życia jest chorobliwą zazdrośnicą. Regularnie urządza mi sceny zazdrości, stale podejrzewa o skoki w bok (zaznaczam, że przez 17 lat, czyli do grudnia 2015 całkowicie bezzasadne). Nie pozwala wyjść z kolegami na pizzę (po prostu na kolację do restauracji bez jakiegokolwiek picia alkoholu, dyskotek, etc.) Po jednej z takich scen doszedłem do wniosku, że jeżeli podejrzewa mnie stale o zdradę, to niech wreszcie będzie to uzasadnione. Nadarzyła się okazja i w końcu ją zdradziłem. Muszę jednak nadmienić, że seks "zdradzecki" był... dla mnie katastrofalny. Właściwie zmuszałemsię do niego, pomimo że "kochankę" naprawdę nadal bardzo lubię i podnieca mnie ona niesamowicie. Ma w sobie coś bardzo namiętnego i seksownego ale prawdopodobnie za mało się jeszcze do niej przyzwyczaiłem. Mam wrażenie, że czasami włącza się u mnie jakiś pierwiastek kobiecej psychiki i nie mogę iść tak po prostu z kimś do łóżka. Cóż, muszę jeszcze dodać, że seks z moją towarzyszką życia zawsze był i jest nadal super. Może trochę za mało, może trochę za krótko, jednak pod względem temperamentu jesteśmy w miarę dopasowani. Czy żałuję tej zdrady? Nie. Zdecydowanie nie. Chciałbym nadal uprawiać sex z moją "kochanką". Może byśmy się po jakimś czasie dograli. Jednak z jej strony jest to nie do zaakceptowania. Szkoda, naprawdę szkoda. Czy należy o zdradzie powiedzieć partnerce / partnerowi? Nie i jeszcze raz nie! To nie przyniesie nic dobrego. Nic nie zmieni i nic nie poprawi. Może skutkować tylko i wyłącznie rozpadem dotychczasowego związku. Koniec, kropka i amen. Cdn. Pozdrawiam wszystkich Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kaśka ~kaśka Napisane 14 maja 2016 - 08:18 Ludzie chyba wam się coś popieprzyło w nie oszukuj sam siebie nie kochasz żony bo inaczej nigdy nie doszłoby do takiej ma gadania bo się nawaliłem i puściły mi się czegoś na boku to zrobiło się to pod wpływem żeby mieć zgrabną wymówkę i tyle. Nic ale to absolutnie nic nie tłumazcy zdrady w małżeństwie czy tak modnym ostatnio jakieś zobowiązanie i jeśli jesteśmy ludźmi a nie bydłem to ich nie zdradzam a jak zdradzam to na to procent nie kocham i nie poinienem rozpieprzać komuś życia swoją żałosną osobą Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~besslein ~besslein Napisane 15 maja 2016 - 19:19 ~kaśka napisał:Ludzie chyba wam się coś popieprzyło w nie oszukuj sam siebie nie kochasz żony bo inaczej nigdy nie doszłoby do takiej ma gadania bo się nawaliłem i puściły mi się czegoś na boku to zrobiło się to pod wpływem żeby mieć zgrabną wymówkę i tyle. Nic ale to absolutnie nic nie tłumazcy zdrady w małżeństwie czy tak modnym ostatnio jakieś zobowiązanie i jeśli jesteśmy ludźmi a nie bydłem to ich nie zdradzam a jak zdradzam to na to procent nie kocham i nie poinienem rozpieprzać komuś życia swoją żałosną osobą Krótko i na temat... Życie nie jest kolorowe kiedy idzie się za głosem penisa. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~też facet ~też facet Napisane 30 sierpnia 2016 - 00:47 Ja zdradziłem roku po ślubie kobietę, z którą byłem w sumie 12 lat. Przyznałem się jej do zdrady i to był błąd (sama zdrada oczywiście też była błędem). Owszem, nie układało się nam, żona była agresywna, stosowała przemoc psychiczną, a z łóżka wiało chłodem. Zdradziłem, bo nie czułem się kochany i wydawało mi się, że nie kocham. Przyznanie się do zdrady było błędem. Mieliśmy problemy, związek był dość toksyczny, ale żona w końcu zaczęła mówić ludzkim językiem i przekonałem ją do terapii. Zapytała jednak o zdradę, a ja nie skłamałem. Teraz mieszkamy oddzielnie, chociaż jeszcze się nie rozwiedliśmy. Postanowiliśmy dać sobie czas. Ona poszła do psychologa, zmienia się. Proces naprawy tego kiepskiego związku byłby dużo łatwiejszy bez tej zdrady, to oczywiste. Zastanawiam się tylko, dlaczego wciąż nie zakończyliśmy tego związku? Coś nas do siebie ciągnie i każe myśleć, że być może wszystko się poukłada, że zmienimy się, zmienimy swoje zachowania, będziemy się starać. To sentyment? Toksyczność? Przyzwyczajenie? Czy może jednak miłość? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Besslein ~Besslein Napisane 31 sierpnia 2016 - 00:34 ~też napisał:Ja zdradziłem roku po ślubie kobietę, z którą byłem w sumie 12 lat. Przyznałem się jej do zdrady i to był błąd (sama zdrada oczywiście też była błędem). Owszem, nie układało się nam, żona była agresywna, stosowała przemoc psychiczną, a z łóżka wiało chłodem. Zdradziłem, bo nie czułem się kochany i wydawało mi się, że nie kocham. Przyznanie się do zdrady było błędem. Mieliśmy problemy, związek był dość toksyczny, ale żona w końcu zaczęła mówić ludzkim językiem i przekonałem ją do terapii. Zapytała jednak o zdradę, a ja nie skłamałem. Teraz mieszkamy oddzielnie, chociaż jeszcze się nie rozwiedliśmy. Postanowiliśmy dać sobie czas. Ona poszła do psychologa, zmienia się. Proces naprawy tego kiepskiego związku byłby dużo łatwiejszy bez tej zdrady, to oczywiste. Zastanawiam się tylko, dlaczego wciąż nie zakończyliśmy tego związku? Coś nas do siebie ciągnie i każe myśleć, że być może wszystko się poukłada, że zmienimy się, zmienimy swoje zachowania, będziemy się starać. To sentyment? Toksyczność? Przyzwyczajenie? Czy może jednak miłość? Nie zdradziłeś - Byłeś zmuszony do zdrady! Zaskakuje mnie poczucie winy płynące z Twoich słów oraz wiara w magiczne możliwości psychologów żerujących na ludzkich niedoskonałościach. Taka paranaukowa papka... Pożal się Boże lekarze dusz... Terapia nie zmieni domowego terrorysty (terrorystki) Myślę, że to Twój czyn, który nazywasz zdradą, jest najlepszym medykamentem na fizyczną przemoc Twojej żony. Zagrałeś jej kartami i nadeszła refleksja... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kaśka ~kaśka Napisane 31 sierpnia 2016 - 13:38 Jaka tam refleksja. Dałeś dupy już na samym starcie. Jak już wcześniej napisałam nic nie tłumaczy zdrady: ani agresja drugiej strony, ani nawet brak miłości, bo przecież ślubowałeś wierność i uczciwość małżeńską aż po grób. Jak dla mnie jasne i proste. Pierwsze 30 lat związku to prawdziwy sprawdzian i uczenie się siebie, nikt nie mówi, że będzie pięknie i tęczowo. A ty na samym początku ścieżki dałeś ciała. Nie ma co jęczeć i składać winę na kogoś trzeba poszukać w sobie błędów. To nie ona cię zdradziła więc zbierz dupę do kupy Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Besslein ~Besslein Napisane 31 sierpnia 2016 - 14:47 ~kaśka napisał:Jaka tam refleksja. Dałeś dupy już na samym starcie. Jak już wcześniej napisałam nic nie tłumaczy zdrady: ani agresja drugiej strony, ani nawet brak miłości, bo przecież ślubowałeś wierność i uczciwość małżeńską aż po grób. Jak dla mnie jasne i proste. Pierwsze 30 lat związku to prawdziwy sprawdzian i uczenie się siebie, nikt nie mówi, że będzie pięknie i tęczowo. A ty na samym początku ścieżki dałeś ciała. Nie ma co jęczeć i składać winę na kogoś trzeba poszukać w sobie błędów. To nie ona cię zdradziła więc zbierz dupę do kupy Piękne i głębokie ideały, biblijne niemalże wskazówki życia. Brak tu jednak instrukcji zachowań w sytuacji, kiedy małżonka zamienia się w skałę w kształcie potwora. Fizycznie i psychicznie znęcające się monstrum, które czuje się wolne od zobowiązań, gdyż interpretuje błędnie instytucję ślubu jako wartość stałą. Oj dziecinne to wyobrażenie świata. Każdy rozsądny facet z odrobiną pierwiastka rewolucyjnego zada sobie pytanie: Czy ja jestem oszukiwany? Czy tak ma wyglądać mój żywot u boku tego bazyliszka? Facet dusi krzywdę w sobie i ciężar konsekwencji przyszłych czynów, zakodowanych w umyśle jako zdrada. Taka definicja stworzona dla pogłębienia poczucia winy. Zdrada zdradzie nierówna. To bazyliszek jest motorem napędowym działań mężczyzny, ale bazyliszek i jego wąskie światło intelektualne nie są w stanie zauważyć faktów. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Ona ~Ona Napisane 31 sierpnia 2016 - 15:30 A ten biedny, udupiony facet nie potrafi się rozstać ze swoim oprawcą, tylko zdradza i żałośnie skomli o wybaczenie, 100 procent mężczyzny w meżczyźnie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~też facet ~też facet Napisane 31 sierpnia 2016 - 16:33 ~kaśka napisał:Jaka tam refleksja. Dałeś dupy już na samym starcie. Jak już wcześniej napisałam nic nie tłumaczy zdrady: ani agresja drugiej strony, ani nawet brak miłości, bo przecież ślubowałeś wierność i uczciwość małżeńską aż po grób. Jak dla mnie jasne i proste. Pierwsze 30 lat związku to prawdziwy sprawdzian i uczenie się siebie, nikt nie mówi, że będzie pięknie i tęczowo. A ty na samym początku ścieżki dałeś ciała. Nie ma co jęczeć i składać winę na kogoś trzeba poszukać w sobie błędów. To nie ona cię zdradziła więc zbierz dupę do kupy Tak, ślubowałem. Ona też. Rok po ślubie pytałem, czy kocha. Mówiła "nie wiem, chyba nie". Wybuchała, robiła awantury o byle co, poniżała mnie w towarzystwie, nie chciała dzieci. Nie potrafiłem przywołać jej do porządku, ani od niej odejść. Natomiast pojawiła się przypadkiem inna kobieta, która wypełniała tę pustkę, bo była miła, delikatna, czuła. Romans trwał krótko, sam zrezygnowałem ze spotkań, ale zrobiłem ten błąd i się przyznałem. @Ona - Tak, nie potrafiłem się rozstać ze swoim oprawcą. Lecz nie proszę o wybaczenie, bo nie znajduje w sobie wyrzutów sumienia. Teraz byłbym gotów podjąć tę męską decyzję i zakończyć związek, lecz widzę, że mój bazyliszek jest słaby, zdruzgotany i potrzebuje pomocy. Nie jestem pewien, czy pomogę jej odchodząc i pozwalając na normalne życie po żałobie, czy raczej zostając i budując na zgliszczach nowy dom. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Besslein ~Besslein Napisane 31 sierpnia 2016 - 17:01 ~też napisał:~kaśka napisał:Jaka tam refleksja. Dałeś dupy już na samym starcie. Jak już wcześniej napisałam nic nie tłumaczy zdrady: ani agresja drugiej strony, ani nawet brak miłości, bo przecież ślubowałeś wierność i uczciwość małżeńską aż po grób. Jak dla mnie jasne i proste. Pierwsze 30 lat związku to prawdziwy sprawdzian i uczenie się siebie, nikt nie mówi, że będzie pięknie i tęczowo. A ty na samym początku ścieżki dałeś ciała. Nie ma co jęczeć i składać winę na kogoś trzeba poszukać w sobie błędów. To nie ona cię zdradziła więc zbierz dupę do kupy Tak, ślubowałem. Ona też. Rok po ślubie pytałem, czy kocha. Mówiła "nie wiem, chyba nie". Wybuchała, robiła awantury o byle co, poniżała mnie w towarzystwie, nie chciała dzieci. Nie potrafiłem przywołać jej do porządku, ani od niej odejść. Natomiast pojawiła się przypadkiem inna kobieta, która wypełniała tę pustkę, bo była miła, delikatna, czuła. Romans trwał krótko, sam zrezygnowałem ze spotkań, ale zrobiłem ten błąd i się przyznałem. @Ona - Tak, nie potrafiłem się rozstać ze swoim oprawcą. Lecz nie proszę o wybaczenie, bo nie znajduje w sobie wyrzutów sumienia. Teraz byłbym gotów podjąć tę męską decyzję i zakończyć związek, lecz widzę, że mój bazyliszek jest słaby, zdruzgotany i potrzebuje pomocy. Nie jestem pewien, czy pomogę jej odchodząc i pozwalając na normalne życie po żałobie, czy raczej zostając i budując na zgliszczach nowy dom. Każda kobieta objawiająca agresję w kierunku mężczyzny domaga się bycia zdradzoną. Agresja u kobiety wzbudza aseksualność i obrzydzenie. Wchłaniają medialne wzorce tzw wyzwolonych i przelewają swoją nienawiść na najbliższych. Takie prymitywe twory rodem z UK, gdzie rola mężczyzny wdeptana została w grunt. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest banalnie prosta. Czym większa ingerencja państwa w małżeństwo, tym mniej kobieta stara się o względy mężczyzny. Przecież państwo pomoże. Zagwarantuje socjal. Trzymajcie się z daleka od współczesnych czarownic i nie pozwólcie sobie narzucić poczucia winy. Na wyzwolone królewny pozostaje nam być wyzwolonymi królewiczami. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Ona ~Ona Napisane 31 sierpnia 2016 - 17:06 Syndrom sztokholmski ... Znasz pojęcie współuzależnienia? Manipulacji poczuciem winy? Uratuj siebie, to pomożesz też innym. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Besslein ~Besslein Napisane 31 sierpnia 2016 - 17:31 ~Ona napisał:Syndrom sztokholmski ... Znasz pojęcie współuzależnienia? Manipulacji poczuciem winy? Uratuj siebie, to pomożesz też innym. Odezwała się forumowa krzykaczka. Syndromami szafuje... Twoja marność odzwierciedla się na obecności na tym forum więc bądź uprzejma i nie pryskaj mnie wydzielinami. Pozwól, że zdefiniuję Twój syndrom - co nie jest skompilowane - to krystalicznie czysta zgorzkniałość z pazurami (prawdopodobnie pokrytymi czerwonym lakierem). Istnieje lekarstwo na objawy, które prezentujesz. Nazywa się to NEMBUTAL. Jest wyłącznie na recepty i trudny do uzyskania, ale podobno dostępny on line. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Ona ~Ona Napisane 31 sierpnia 2016 - 17:49 Widzę, że kolejny prawdziwy zgorzkniały mężczyzna :) Poczytajcie panowie o toksycznych związkach i relacjach, odnajdźcie siebie choćby z pomocą psychologa, a potem żyjcie szczęśliwie. Najważniejsze to zrozumieć z czym ma się doczynienia. Pozdrawiam Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~też facet ~też facet Napisane 31 sierpnia 2016 - 18:05 ~Ona napisał:Syndrom sztokholmski ... Znasz pojęcie współuzależnienia? Manipulacji poczuciem winy? Uratuj siebie, to pomożesz też innym. @Besslein - to było o mnie. Ona@ - sugerujesz, że jestem zakładnikiem jej emocji? Faktycznie, bardzo wzbudzała we mnie poczucie winy i beznadziejności, przez co wycofywałem się z walki o moje potrzeby. Wg jej słów sytuacja jest prosta. Związek miał swoje problemy, ale był udany. Ja go zniszczyłem dopuszczając się zdrady, ponoszę więc 100 % odpowiedzialności, za co czeka mnie kara. Bazyliszek, pomimo że zraniony, wciąż szczerzy kły i syczy. Wracając do tematu - jeżeli zależy Wam na związku, to nie przyznawajcie się do winy. A jak nie zależy, to też nie, bo Was partner oskubie w sądzie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Besslein ~Besslein Napisane 31 sierpnia 2016 - 19:03 ~też napisał:~Ona napisał:Syndrom sztokholmski ... Znasz pojęcie współuzależnienia? Manipulacji poczuciem winy? Uratuj siebie, to pomożesz też innym. @Besslein - to było o mnie. Ona@ - sugerujesz, że jestem zakładnikiem jej emocji? Faktycznie, bardzo wzbudzała we mnie poczucie winy i beznadziejności, przez co wycofywałem się z walki o moje potrzeby. Wg jej słów sytuacja jest prosta. Związek miał swoje problemy, ale był udany. Ja go zniszczyłem dopuszczając się zdrady, ponoszę więc 100 % odpowiedzialności, za co czeka mnie kara. Bazyliszek, pomimo że zraniony, wciąż szczerzy kły i syczy. Wracając do tematu - jeżeli zależy Wam na związku, to nie przyznawajcie się do winy. A jak nie zależy, to też nie, bo Was partner oskubie w sądzie. Jeżeli zależy mi na związku, to pojęcie zdrady wyklucza się samo przez się. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kaśka ~kaśka Napisane 01 września 2016 - 14:51 I co byś nie pisał co byś nie mówił to ty dopuściłeś się zdrady i jeśli jesteś rasowym, prawdziwym facetem to przyjmij to na klatę bez skomlenia i usprawiedliwiania się. Powtarzam chciałeś zdradzić to zdradziłeś twoja żona jej zachowanie jakie by nie było to nie powód do łamania ślubów. Możesz nazywać mnie idealistką ale t niczego nie zmienia bo nie o mnie mówiliśmy tylko o ZDRADZIE a na to wytłumaczenia nie ma. Gdyby była w śpiączce podtrzymywana przez aparaturę to swoją zdradę tłumaczyłbyś tym, że jest "warzywem".Cholernie nie chcę prawić banałów ale tylko winny się tłumaczy Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry
Zdradziłem i żałuję - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 9 ] 1 2018-03-14 00:03:09 WuiTT Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-13 Posty: 1 Temat: Zdradziłem i żałujęCześć Jestem że swoją partnerka prawie dwa lata, kocham ją bardzo mocno i zależy mi na niej, lecz nie jest tak kolorowo.. Ok. Osiem miesięcy temu miałem jakby to powiedzieć wyjazd ze znajomymi, ukochana wiedziała o tym wyjeździe lecz bałem się jej powiedzieć co tam się wydarzyło.. Byłem lekko podpity i jedna z dziewczyn namawiala mnie do złego, po czasie uleglem.. Nie wiem czemu to zrobiłem.. Pocalowalismy się lecz w przeciągu sekundy oderwalem się i zacząłem tego cholernie żałować.. Od tamtego dnia nie mogłem spać po nocach, przeplakalem wiele wieczorów lecz bałem się powiedzieć o tym ukochanej.. Była codziennie taka radosna i wesola. Poprostu się balem ze to będzie koniec a zależy mi na niej.. Wiele rzeczy mi przypominało o tamtej sytuacji a wstręt do siebie mam do tej pory. Gdy partnerka usłyszała jakieś plotki zaprzeczalem mówiłem że to nie prawda.. Kłamałem w żywe oczy. Jest mi z tym bardzo źle nie raz miałem głupie myśli aby coś sobie zrobić, miałem takie dni że czułem że powiem to co się tam wydarzyło.. Lecz tego nie zrobiłem. Ok 3 tyg. temu ukochana miała sen w którym widziała mnie i inne dziewczyny.. Zaczęła mnie dopytywac i wkoncu nie wytrzymałem powiedziałem co się wydarzyło.. Bałem się że ją stracę, wymiotowalem, płakałem myślalem że już nic z tego nie będzie.. Partnerka przyjęła to i się zalamala chciała końca lecz mnie nie zostawiła.. Muszę jeszcze dodać że jesteśmy na etapie nauki i widzimy się tylko w soboty.. Staram się próbuję udowodnić że naprawdę żałuję i tego nie chciałem ale poprostu czuję że mi nie wychodzi.. Są takie dni że jest dobrze jest radość i widzę że już o tym nie myśli ale głównie obydwoje jesteśmy smutni.. Gdy się widzimy jest dobrze.. Jest między nami troska, ciepło no poprostu czuć tą miłość.. Ale gdy już się nie widzimy jest gorzej ja i partnerka tesknimy do tego ta zdrada.. Podziwiam ją a także bardzo mocno kocham zależy mi na niej.. Od ok 3tyg mam ze sobą problem nie daje sobie rady często płacze wymiotuje slabne.. Marzę aby było już dobrze ale no nie widzę jakiś postępów.. Jak mówiłem są chwile że jest dobrze ale to tylko czasami po chwili znowu jest smutno.. Gdy już serio czuję że jest dobrze to nagle wszystko obraca się o 180stopni i dalej męczy ją to co zaszło a następnie mnie.. Głównie zależy mi na jej szczęściu i radości, ale także pragnę być z nią.. Przeżyliśmy razem wiele pięknych chwil mamy cudowne wspomnienia.. Jest dla mnie całym światem. Naprawdę nie chcem jej stracić a czuję że jest tego blisko, do tego problemy psychiczne.. Proszę o pomoc, poradę z góry dziękuję, zrozumiem jak będą komentarze typu "dupek".. 2 Odpowiedź przez kamnat1 2018-03-14 00:29:21 kamnat1 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-13 Posty: 2 Odp: Zdradziłem i żałujęJeżeli tego żałujesz na prawdę i nigdy więcej nie zrobisz powinna dać ostatnia szanse 3 Odpowiedź przez evalougo 2018-03-14 00:41:59 evalougo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-12-03 Posty: 1,106 Wiek: Jeszcze nie trzydziestka ;) Odp: Zdradziłem i żałuję Jeśli to nie prowokacja i troll, to:-przyda się psycholog. Nie radzisz sobie z tą dziwne pojęcie zdrady. Na tym właśnie polega problem z rajem. Nic tak nie przyciąga złego.,,Na końcu tęczy'' 4 Odpowiedź przez Olinka 2018-03-14 01:48:52 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,398 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Zdradziłem i żałuję WuiTT napisał/a:Byłem lekko podpity i jedna z dziewczyn namawiala mnie do złego, po czasie uleglem.. Nie wiem czemu to zrobiłem.. (...)Przede wszystkim jeśli alkohol w Twoim życiu wywołuje takie problemy, to nie pij, a na pewno nie pij w towarzystwie, w którym w przyszłości mogą mieć miejsce podobne sytuacje. Niewątpliwie nadszarpnąłeś zaufanie, którym zostałeś obdarzony. Oczywiście Twoja postawa, szczere przeprosiny, żal, próba naprawienia tego, co się stało - działają na Twoją korzyść, ale musisz zdawać sobie sprawę, że zaufanie jest bardzo ciężko odbudować. Nie znaczy to jednak, że nie jest to możliwe, przy czym po pierwsze nie stanie się z dnia na dzień, a po drugie powinieneś mieć świadomość, że od tej chwili każde potknięcie może już oznaczać definitywny koniec. Jednym słowem limit swoich błędów wyczerpałeś i chyba wiesz co to oznacza? "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] 5 Odpowiedź przez Cyngli 2018-03-14 09:09:52 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Zdradziłem i żałujęJuż się tak nie biczuj, bo to był tylko niefajnie, ale żałujesz i więcej tego nie zrobisz, a to się liczy. 6 Odpowiedź przez 1975 2018-03-14 09:12:19 1975 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-09-28 Posty: 193 Wiek: za dużo :) Odp: Zdradziłem i żałuję Cyngli napisał/a:Już się tak nie biczuj, bo to był tylko niefajnie, ale żałujesz i więcej tego nie zrobisz, a to się nie zaliczaj tego do zdrady. Wyciągnij wnioski i zapomnij. 7 Odpowiedź przez balin 2018-03-14 11:19:19 balin Ban na dubel konta Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-05-11 Posty: 4,041 Odp: Zdradziłem i żałujęJa miałem tak, że moja dziewczyna przy mnie pocałowała się z kolegą, z resztą w obecności też jego dziewczyny. Popatrzyła na mnie i zobaczyła moją zbaraniałą minę. Ja zobaczyłem jej przeogromne zdziwienie. Myślę, że nie potrzeba było słów. I tych słów nie było. Zdarzają się takie rzeczy, jeśli jest jakaś tam nieświadomość najczęściej wywołana alkoholem, czy jak w moim przypadku jakaś chwila bezmyślności. Ty nie zawaliłeś podczas pocałunku. Ty zawaliłeś później. Jak to sam określiłeś kłamiąc w żywe oczy, a mogłeś przecież się domyśleć, że ta koleżanka, z którą się pocałowałeś doprowadzi do tego, żeby Twoją dziewczynę poinformować i postawić ją w niekomfortowej sytuacji. Ty uderzyłeś w żale, a nie uzbroiłeś swojej dziewczyny w wiedzę potrzebną, aby nie świeciła za Ciebie oczami. A niestety wyszła na idiotkę i naiwną. 8 Odpowiedź przez Markuss88 2018-03-14 11:53:12 Markuss88 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-02-18 Posty: 344 Wiek: 30 Odp: Zdradziłem i żałuję "Chciałam prosić o radę. Otóż chodzi o to, że jestem w ponad 2 letnim związku z mężczyzną który mnie zdradził kilka miesięcy temu lecz dowiedziałam się o tym jakieś 2 tygodnie temu, postanowiłam dać mu szansę, ponieważ go kocham. On przepraszał, błagał o wybaczenie, płakał i mówił że żałuje swojego czynu. Niestety nie jest tak łatwo jak myślałam, po nocach śnią mi się koszmary w których widzę ich razem, staram się o tym nie myśleć i nie przejmować. Jestem osobą uczącą się zarówno jak mój partner ale niestety nasze uczelnie są oddalone o 50 km przez co widzimy się tylko w soboty ;/ Mimo obiecań mojego partnera i częstych tekstów że się zmieni i że będzie starał nie jestem w stanie tego zobaczyć przez to że widujemy się tylko w te soboty. Mam ogromną potrzebę przebywania blisko niego i po prostu spędzania z nim czasu, strasznie mi go brakuje a teraz gdy wyszła jeszcze na wierzch ta zdrada już całkiem pogrążam się w depresji.. Błagam o poradę co robić dalej, dłużej już nie wytrzymam. Dodam jeszcze że staram się mieć codziennie kontakt z moich chłopakiem, porozmawiać z godzinę, ale często kończy się to sprzeczką, że mój partner ma coś innego do zrobienia, i stwierdza że 5 minut rozmowy wystarcza. Mówi że nie ma jak rozmawiać bo chce spędzić czas z kolegami." Brzmi znajomo autorze? 9 Odpowiedź przez josz 2018-03-14 19:16:09 josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: Zdradziłem i żałuję Markuss88 napisał/a:"Chciałam prosić o radę. Otóż chodzi o to, że jestem w ponad 2 letnim związku z mężczyzną który mnie zdradził kilka miesięcy temu lecz dowiedziałam się o tym jakieś 2 tygodnie temu, postanowiłam dać mu szansę, ponieważ go kocham. On przepraszał, błagał o wybaczenie, płakał i mówił że żałuje swojego czynu. Niestety nie jest tak łatwo jak myślałam, po nocach śnią mi się koszmary w których widzę ich razem, staram się o tym nie myśleć i nie przejmować. Jestem osobą uczącą się zarówno jak mój partner ale niestety nasze uczelnie są oddalone o 50 km przez co widzimy się tylko w soboty ;/ Mimo obiecań mojego partnera i częstych tekstów że się zmieni i że będzie starał nie jestem w stanie tego zobaczyć przez to że widujemy się tylko w te soboty. Mam ogromną potrzebę przebywania blisko niego i po prostu spędzania z nim czasu, strasznie mi go brakuje a teraz gdy wyszła jeszcze na wierzch ta zdrada już całkiem pogrążam się w depresji.. Błagam o poradę co robić dalej, dłużej już nie wytrzymam. Dodam jeszcze że staram się mieć codziennie kontakt z moich chłopakiem, porozmawiać z godzinę, ale często kończy się to sprzeczką, że mój partner ma coś innego do zrobienia, i stwierdza że 5 minut rozmowy wystarcza. Mówi że nie ma jak rozmawiać bo chce spędzić czas z kolegami." Brzmi znajomo autorze?Kiepska prowokacja. Dwa wątki pisane w odstepie trzech dni, sytuacje opisane dokładnie w ten sam Posty [ 9 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
zdradziłem żonę i nie żałuję