Haustiere, zwierzęta domowe - Zwierzęta domowe po angielsku - Test PL - Zwierzęta domowe po angielsku - Fiszki PL. Społeczność Dowiedz się więcej.
Podaj przykłady form odżywiania się. pawel2001007 pawel2001007 08.11.2014 Biologia Gimnazjum rozwiązane RATUNKU!!
penginapan di batu malang dengan view bagus. Matthew12345698 Pies, kot, wąż domowy, żółw, 7 votes Thanks 13
Polacy coraz chętniej eksperymentują w kuchni i przechodzą na rozmaite diety. Często jednak mylnie za głównego wroga stawiają mięso. Czy mają rację? Zmierzmy się z faktami i mitami dotyczącymi mięsa. Popularność zdrowego stylu życia, a co za tym idzie wzrost świadomości konsumenckiej to w ostatnich latach nieustannie rozwijający się trend. Programy kulinarne odnotowują rekordy oglądalności, a Polacy coraz chętniej eksperymentują w kuchni i przechodzą na rozmaite diety. Często jednak mylnie za głównego wroga stawiają mięso. Czy mają rację? Zmierzmy się z faktami i mitami dotyczącymi mięsa. Opinia: Mięso jest zbędne dla organizmu człowieka Taką opinię najczęściej słychać od osób, które preferują dietę wegetariańską oraz wszystkie jej pochodne. Według zwolenników spożycia produktów tylko pochodzenia roślinnego, możemy zapewnić wszystkie składniki niezbędne dla poprawnego funkcjonowania organizmu korzystając wyłącznie właśnie z produktów pochodzenia roślinnego. W dużym uproszczeniu jest to możliwe, jednak skomponowanie diety zapewniającej odpowiedni bilans składników jest niezwykle trudne i wymaga w dużej mierze specjalistycznej wiedzy. – W mięsie zwierzęcym zawarte jest pełnowartościowe białko, które cechuje się doskonałą przyswajalnością. Dobrej jakości mięso, w zależności od jego rodzaju, jest dodatkowo bogactwem aminokwasów, witamin z grupy B czy żelaza. Zawiera też duże pokłady kreatyny. Przy źle skomponowanej diecie wegetariańskiej w organizmie mogą wystąpić niedobory kluczowych składników, skutkując osłabieniem organizmu lub w skrajnych przypadkach powikłaniami chorobowymi – wyjaśnia Paulina Domagała, dietetyk. Dlatego też warto zwrócić uwagę nie tyle na wyeliminowanie z diety produktów mięsnych, ile skupić się na jego wysokiej jakości i mięsności, aby stworzyć codzienne menu spełniające zalecenia dietetyczne. Werdykt: Mit, chociaż przy poprawnie skomponowanej diecie wegetariańskiej jest możliwość zapewnienia organizmowi wielu niezbędnych składników. Błędne stosowanie cząstkowych informacji znalezionych w internecie może być groźne dla zdrowia. Opinia: Mięso z kurczaka jest wartościowym składnikiem diety Nie od dziś wiadomo, że mięso drobiowe stanowi podstawę diety osób aktywnych sportowo, choć jego wpływ na zdrowie może mieć znaczenie. Z jednej strony wysoka zawartość białka powoduje, że osoby chcące zbudować muskulaturę włączają je do swojej diety ze względu na łatwo przyswajalne źródło tego surowca. Z drugiej zaś, Ci którzy chcą pozbyć się zbędnych kilogramów zwracają uwagę na fakt, że drób jest bardzo chudym mięsem i pomaga w walce z nadmiarem tłuszczu. Jednym z największych zarzutów w odniesieniu do mięsa drobiowego jest jego suchość, czy też słaba wyrazistość. Wynika to jednak głównie ze złego sposobu obróbki termicznej oraz niepoprawnego marynowania. Mięso poddane temu procesowi minimum 24 godziny przed planowanym spożyciem nabiera walorów smakowych marynaty, pozostając jednocześnie źródłem wartości odżywczych i mikroelementów, takich jak cynk, potas, czy magnez. Osoby ceniące sobie szybkość i łatwość skomponowania posiłków mogą skorzystać z bogatej oferty wędlin drobiowych, które nieustannie zyskują zwolenników. Produkty drobiowe ma w swojej ofercie również firma Gzella, wśród których możemy odnaleźć zawierającego 90% mięsa Kurczaka Biesiadnego, czy też wyjątkowo aromatyczne propozycje takie jak: Indyk z Kociewskiej Wędzarni, Kurczak Parzony lub Kiełbasa i Filetówka z Piersią Kurczaka. Werdykt: Fakt, gdyż ze względu na łatwą przyswajalność, lekkość i bogactwo składników odżywczych doskonale nadaje się nie tylko dla osób aktywnych fizycznie. Świetnie sprawdzi się także jako uzupełnienie codziennego menu w celu jego odtłuszczenia. Opinia: Mięso jest tuczące W tym stwierdzeniu tkwi ziarenko prawdy, tyczy się jednak mięsa silnie przetworzonego lub też dodatków często stosowanych w celu uatrakcyjnienia jego smaku. Silnie przetworzone mięso, o niskiej mięsności i z dużą liczbą polepszaczy faktycznie wpływa na przybieranie wagi, jednak problemem nie jest samo mięso jako takie. – Badania udowodniły, że białko przyspiesza metabolizm nawet o 80%, co jest szczególnie widoczne u osób aktywnych sportowo. Nie tylko czują się one lepiej fizycznie, ale i zauważalnie zmniejszają zawartość tkanki tłuszczowej w organizmie, pomimo wzmożonego spożycia pokarmów. Jedząc wyłącznie dobrej jakości mięso, możemy zrobić znaczne postępy w odchudzaniu, gdyż jest ono o wiele bardziej sycące, co z kolei umożliwia zmniejszenie wielkości spożywanego posiłku – mówi Paulina Domagała, dietetyk. Wybierając wędliny warto zwracać więc uwagę na zawartość mięsa oraz rozpoznawalność marki, gdyż drogą naturalnego doboru na rynku pozostają producenci oferujący produkty jak najwyższej jakości. Werdykt: Mit, przeplatany faktem. Mięso może być tuczące, jednak dotyczy to tego charakteryzującego się niską jakością. Nadmierne spożycie mięsa również może powodować zwiększenie masy ciała, jednak podobnie sytuacja ma się z innymi składnikami pożywienia włączając w to makarony, ryże, czy chleb. Opinia: Trudno kupić wędliny naprawdę wysokiej jakości w sklepach sieciowych Zmieniające się trendy żywieniowe powodują, iż klienci coraz chętniej sięgają po lokalne produkty wytwarzane w małych wędzarniach, czy też przez osoby prywatne. Poszukiwanie jaj, wyrobów mięsnych, czy ziół i warzyw na lokalnych targowiskach bądź jarmarkach zyskuje w niektórych miejscach dużą popularność, zupełnie jak w krajach południa Europy. Nigdy nie ma jednak pewności, jaką technologię przetwarzania mięsa oraz standardy zachował lokalny masarz, można więc nabawić się sporych problemów zdrowotnych. W przypadku znajomego miejsca wyrobu jest to oczywiście doskonały wybór, jednak kupno produktów niewiadomego pochodzenia jest więcej niż ryzykowne. Na bazie trendu lokalności wyrosło błędne przekonanie, że trudno kupić produkty o równie wysokiej jakości w sklepach, czy sieciach handlowych. – Przeniesienie dużej części sprzedaży do sieci handlowych jest zwyczajnie znakiem czasów oraz pokrywa się z oczekiwaniami klientów. Wydłuża się średni czas pracy, klienci chętnie dokonują zakupu niewielkich porcji produktu, a będąc aktywnymi zawodowo często nie mają czasu na poszukiwanie odpowiednich dla siebie produktów na lokalnym targowisku. Wysokojakościowe produkty to nie tylko te wytwarzane w małych manufakturach, ale także produkowane zgodnie z duchem i tradycją danego regionu. Wędliny firmy Gzella od ponad 30 lat trafiają na stoły milionów zadowolonych klientów, którzy doceniają ich niespotykany smak i wysoką jakość. Od samego początku jesteśmy wierni tradycjom lokalnego masarstwa i chętnie stosujemy sprawdzone receptury wyrobu naszych produktów. Właśnie dlatego w procesie wędzenia stosujemy dym olchowo-bukowy, a każdą mieszankę przypraw starannie sprawdzamy pod kątem jej składników – wyjaśnia Karolina Kawczyńska, dyrektor marketingu firmy Gzella. Wędliny marki Gzella znaleźć można zarówno w sieci sklepów własnych Delikatesy Mięsne, jak i na półkach sieci handlowych, takich jak: Biedronka, Netto, Kaufland, Tesco, czy Carrefour. Werdykt: Mit, gdyż wędliny wysokiej jakości oznaczają nie tylko lokalne pochodzenie, ale przede wszystkim przestrzeganie odpowiednich norm na każdym etapie produkcji. Wyroby znajdujące się na półce w sieci handlowej to naturalny etap ewolucji rynkowej, wyznaczającej rozwój nowego kanału dystrybucji. [PR] 1 952
W zeszłym roku przeciętny Polak zjadał o połowę mniej ryb niż mieszkańcy innych krajów europejskich i kilkakrotnie mniej od światowych liderów - Japończyków (rocznie 65,8 kg na osobę) i Norwegów (46,3 kg). Czy jest jakiś związek między długowiecznością a rybami? Depresją a rybami? A demencją? Okazuje się, że tak. Poniżej kwintesencja tego, co warto wiedzieć o powodów dla których warto jeść ryby:Wygładzają zmarszczki. I to nie tylko z powodu witaminy A i E, które pozytywnie wpływają na zdrowie skóry. To głównie dzięki kwasowi wielonienasyconemu omega-3, który ma właściwości wygładzające skórę. Zmniejszają ryzyko nowotworów. Dieta bogata w ryby jest zalecana przede wszystkim osobom, które zagrożone są nowotworami. Według badań kwasy omega-3 powstrzymują rozwój komórek nowotworowych prostaty, piersi, jelita grubego i płuc. Ponadto wzmacniają układ odpornościowy. Badania dr Teresy Norat z International Agency for Research on Cancer w Lyonie wykazały, że u osób spożywających najwięcej ryb ryzyko zachorowania na raka jelita grubego jest o 31% mniejsze niż u tych, którzy unikają rybiego mięsa. Dane WHO wykazują, że wzrost spożycia ryb zmniejsza odsetek umieralności z powodu raka płuc u mężczyzn o 8,4%. Zawarte w rybach witaminy A, D i E zapobiegają natomiast tworzeniu się, szkodliwych w nadmiarze, wolnych rodników tlenu, odpowiadających za obniżenie sprawności układu immunologicznego i uszkodzenie tkanki rozwój płodu i dziecka. Badania prowadzone przez dra Erica Rimma z Harvard University dowiodły, że kwasy tłuszczowe, które w okresie ciąży przenikają z pokarmu matki do organizmu płodu lub podczas laktacji przedostają się do matczynego mleka, korzystnie wpływają na rozwijający się mózg dziecka. Badania opublikowane w piśmie "Lancet" wykazały, że dzieci matek spożywających w czasie ciąży mniej niż 340 g ryb tygodniowo częściej trafiały do grupy uczniów o najmniejszych zdolnościach werbalnych niż dzieci kobiet, które jadły więcej ryb. Dzieci matek nie lubiących rybiego mięsa jako trzylatki częściej sprawiały problemy, miały więcej trudności w komunikowaniu się z rówieśnikami, a w wieku 7-8 lat obserwowano u nich zaburzenia zachowania. Do podobnych wniosków doszli badacze z Bristol University i National Institutes of Health. Wykazali oni, że dzieci kobiet często odżywiających się rybami w czasie ciąży i laktacji miały lepszą koordynację ręka - oko oraz wyższy iloraz pozytywnie na wzrok. Kwasy omega-3 korzystnie wpływają na siatkówkę oka i zapobiegają chorobom oczu. Kwasy omega-3 odgrywają ważną rolę jako składnik budowy błon komórkowych (szczególnie w układzie nerwowym oka). W związku z tym, że nasz organizm nie potrafi sam wyprodukować tego kwasu, bardzo istotne jest jedzenie źródłem łatwoprzyswajalnego białka. Białka zawarte w rybach zawierają cały szereg aminokwasów egzogennych i mają bardzo wysoką wartość odżywczą. Ponadto posiadają one niewielką ilość tkanki łącznej, co dodatkowo podwyższa strawność i przyswajalność białka w organizmie, która wynosi 97%. Dla porównania przyswajalność białka pochodzącego z mięsa wynosi 70-80%.Poprawiają zdolności umysłowe i poprawiają pamięć. Najnowsze badania Harvard School of Public Health przeprowadzone wśród dzieci w wieku szkolnym wykazały, że uczniowie, których dietę wzbogacano suplementami kwasów omega-3, w ciągu trzech miesięcy osiągnęły tak duży postęp w nauce jak ich rówieśnicy w ciągu trzech lat. Uczniom znacznie poprawiła się pamięć i koncentracja. Badania wykazały, że dieta obfita w ryby zwiększa ilość substancji szarej w korze właściwości przeciwzapalne. Ryby zmniejszają ryzyko wielu chorób, miażdżycy, arytmii serca, udaru mózgu i schorzeń reumatologicznych. Działają pozytywnie na układ krwionośny, obniżają ciśnienie krwi i poziom złego cholesterolu (a podwyższają stężenie dobrego cholesterolu) oraz znacznie zmniejszają ryzyko powstawania zakrzepów żylnych. Powodem są wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3. Dzięki omega-3 organizm człowieka wytwarza lipidy o silnym działaniu przeciwzapalnym (tzw. resolwiny). Ponadto tłuszcze zawarte w rybie są bardzo dobrze przyswajalne przez organizm. Z badań specjalistów z Harvardu wynika, że spożywanie 85 g łososia lub 170 g makreli tygodniowo zmniejsza ryzyko śmierci z powodu chorób serca o 36% i może przedłużyć życie o 17%. Najzdrowszymi rybami są ryby antydepresyjnie. Co najmniej w trzech badaniach przeprowadzonych w USA, Wielkiej Brytanii i Izraelu stwierdzono, że zwiększenie spożycia kwasów tłuszczowych omega-3 zawartych wyłącznie w rybie ma ogromny wpływ na funkcjonowanie ludzkiego mózgu i stan emocjonalny. To może tłumaczyć dlaczego Japończycy i Finowie, którzy codziennie jedzą ryby, najrzadziej cierpią na depresję. W badaniu brytyjskich uczonych przedstawiono dane, według których u 88% pacjentów z zaburzeniami emocjonalnymi zaobserwowano radykalne zmniejszenie wahań nastroju, liczby ataków paniki i depresji po wyłączeniu z diety cukrów, kofeiny, alkoholu, tłuszczów nasyconych i po jednoczesnym zwiększeniu spożycia owoców, warzyw zielonych, a przede wszystkich tłustych anemii i wspomagają prawidłowy rozwój. Są bogate w witaminy i składniki mineralne. Są to głównie witaminy A i D (duże ilości występują w śledziu, sardynce, węgorzu, łososiu i makreli), witamin rozpuszczalnych w wodzie - B1, B2, B6, B12 oraz PP, żelazo (głównie w śledziu i sardynce) oraz fosforu, selenu, magnezu, wapnia i jodu, potrzebnego do prawidłowej pracy ryzyko i łagodzą skutki astmy. To takich wniosków doszli naukowcy z Cambridge University oraz niezależnie naukowcy z Harvard University. Badaniem objęci byli 2112 uczących się 18-latków z USA i Kanady. Okazało się, że młodzież, której dieta była uboga w kwasy omega–3 miała mniej wydolne płuca i była bardziej narażona na występowanie przewlekłego zapalenia oskrzeli i starczej demencji. Francuscy naukowcy z uniwersytetu w Bordeaux przebadali 1674 osoby, które ukończyły 68 lat. Okazało się, że demencja starcza znacznie rzadziej występowała u osób, których dieta zawierała ryby i owoce morza, niż u pozostałych uczestników eksperymentu. Nie wykazano natomiast, by spożycie mięsa miało wpływ na stan umysłu już, że ryby są niezwykle zdrowe. W ich mięsie jest dużo białka oraz wpływające bardzo pozytywnie na organizm kwasy tłuszczowe z grupy omega-3. Jedynym ALE są dioksyny*, w tym metylortęć, zgromadzone w tkankach ryb. A to wszystko za sprawą zanieczyszczenia wody i atmosfery. Degradacja środowiska sprawia, że praktycznie wszystko to, co jemy jest w mniejszym bądź większym stopniu skażone. Co gorsza nie jesteśmy w pełni świadomi czego się ekspertów z Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego oraz Polskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą kwas tłuszczowy omega-3 powinien być stałym składnikiem diety mam. Ciężarne kobiety powinny zadbać o to, aby w ich diecie znalazło się odpowiednio dużo ryb, najlepiej morskich. Są one niezbędne dla rozwoju dziecka już w życiu płodowym i we wczesnym niemowlęctwie. Z tą opinią zgadzają się eksperci z Państwowego Instytutu Weterynarii, którzy uważają, że ryzyko zatrucia dioksynami pochodzącymi od ryb spożywanych przez Polaków tłustych ryb jest znikoma i że także kobiety w ciąży mogą po nie sięgać bez w spożyciu ryby wprowadziła jednak Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA), która oceniła, że kobiety w wieku rozrodczym oraz dzieci mogą zjeść bez obaw 340 g mięsa różnych ryb tygodniowo. EPA, badająca ryby słodkowodne, zaleca z kolei, by młode kobiety nie jadły tygodniowo więcej niż 170 g rybiego mięsa, dzieciom natomiast nie należy podawać go więcej niż 57 g. Natomiast dr Mike Knapton z British Heart Foundation uważa, że dorosłe osoby, poza kobietami w ciąży i karmiącymi, powinny jadać dania z ryb nie dwa razy w tygodniu, jak dotychczas zalecali lekarze, ale nawet korzyści ze spożywania rybiego tłuszczu przeważają nad ryzykiem szkodliwego oddziaływania dioksyn? W Polsce obowiązują przepisy Unii Europejskiej** mówiące o maksymalnym poziomie dioksyn, wyrażone jako pg/g (pikogram dioksyn na jeden gram żywej wagi ryby) świeżej tkanki, która wynosi w całej Unii Europejskiej 4 pg/g. Natomiast ustalony przez Naukowy Komitet ds. Żywności UE norma TDI (Tolerable Daily Intake - tolerowane pobranie dzienne) wynosi 10 pg/kg, a TWI (Tolerable Weekly Intake - tolerowane pobranie tygodniowe) wynosi 14 pg/kg masy ciała, a w przypadku PTMI (Provisional Tolerable Monthly Intake - tymczasowe tolerowane pobranie miesięczne) ustalona przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) równej 70 pg/kg masy nie występują wyłącznie w rybach. Globalne zanieczyszczenie środowiska dioksynami i innymi związkami chloroorganicznymi, sprawia, że obecność tych substancji w żywności, zwłaszcza pochodzenia zwierzęcego, jest nieunikniona. Według danych Departamentu Zdrowia USA, w przypadku populacji generalnej USA, procentowy udział dioksyn dostających się do organizmu człowieka wraz z rybami i olejami rybnymi wynosi 6,6%, a w mleku i jego przetworach - 35%, natomiast w mięsie i jego przetworach - ponad 50%.Reasumując, warto jeść ryby, zdecydowanie bardziej niż np. mięso. Aby zniwelować ryzyko dostania się dioksyn do naszego organizmu warto wybierać te najlepsze - tłuste o małych rozmiarach lub ryby chude morskie. Do nich zaliczyć można: pangę, szczupaka, łososia, pstrąga słodkowodnego, flądrę, suma, solę, dorsza oraz krewetki i ostrygi. Zawierają one mniej dioksyn niż ryby większe (stare) i hodowlane, które karmione są paszami zawierające już dioksyny. Odradzane jest natomiast spożywanie makreli, tuńczyka, miecznika, rekina i krabów. Ryby te mogą bowiem zawierać większe ilości metylortęci. W tabelach poniżej przedstawiony został podział świeżych ryb ze względu na ilość tłuszczu z uwzględnieniem zawartości cholesterolu i kaloryczności w 100 g. ryby chude zawartość tłuszczu 9 g cholesterol [mg] kaloryczność [kcal] węgorz łosoś śledź makrela tuńczyk pstrąg tęczowy panga sardynka 140 70 64 75 70 70 69 80 243 201 161 181 96 160 114 169 Kilka słów o najpopularniejszych w Polsce rybach:Dorsz – zawiera niewiele kwasów tłuszczowych (0,2 g na 100 g ryby). Jest jednak bogatym źródłem białka, selenu i witaminy B12. Zawiera wiele witamin A, B1, B2 i PP. Ponadto jest doskonałym źródłem jodu regulującego działanie tarczycy - 100 mg na 100 g ryby to prawie cała dzienna dawka pierwiastka potrzebna dorosłemu człowiekowi. Jedna z najmniej kalorycznych ryb. Długość dorosłego osobnika dochodzi do 130 cm. Niestety, rybie grozi wyginięcie. Nadaje się do gotowania, smażenia i grillowania, duszenia w warzywach, a wędzona do past i – jedna z najbardziej tłustych ryb, zawierająca aż 3,48 g (na 100 g ryby) wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. To ponad trzydziestokrotnie więcej niż dorsz. Dodatkowo znajdziemy w niej wiele witamin A, B, D i E, jodu i potasu. W łososiach hodowlanych karmionych paszą stężenie toksycznych związków chloroorganicznych może być wyższe niż u łososi wolno żyjących, których pokarm jest urozmaicony. Idealna do smażenia, grillowania, do zupy rybnej, nadaje się też na sosy i - tłusta ryba, zawiera bardzo dużo kwasów omega-3 (3,5 g w 100 g makreli). Jest bardzo dobrym źródłem selenu, pierwiastka odpowiedzialnego za naszą odporność. Makrela atlantycka dochodzi do 50 cm. Smaży się ją i grilluje, świetnie smakuje wędzona jako dodatek do (pangasius hypophthalmus) - ryba słodkowodna, importowana do Polski głównie z wietnamskich hodowli, choć zdarzają się pangi odławiane z rzeki Mekong lub Chao Phraya. Ponieważ jest dokarmiana paszą z rybiego tłuszczu, w którym gromadzą się toksyny, może zawierać wyższe od dopuszczalnego stężenie dioksyn. Dlatego też warto wybierać młode pangi (w Polsce stanowią ponad 99% wszystkich importowanych pang). Na wolności jej rozmiar może dochodzić do 130 cm (44 kg). Mięso pangi uważane jest obok łososia za jedno z – delikatna, lekkostrawna i bardzo popularna w Polsce ryba. W kuchni francuskiej uznawana jest za najwykwintniejszą rybę morską. Dorasta do 70 cm długości i maksymalnie 3 kg wagi. Świetnie nadaje się do gotowania, duszenia lub smażenia (najzdrowiej na oleju z oliwek).Śledź – tłusta ryba, bogata w wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 (2 g na 100 g ryby. Ponadto śledź to bogactwo witaminy E, D (ponad 10 razy więcej niż mleko), B2, B6, wapń i fosfor. To także cenne źródło potasu, selenu i żelaza. Ryba nadaje się do świetnie do smażenia, grillowania, choć najczęściej jemy ją marynowaną pod postacią sałatki – tłusta ryba, długość do 3 m, waga do 500 kg. Może zawierać wyższy poziom dioksyn z uwagi na rozmiary i długość życia. Zawiera 0,83 g kwasów omega-3, jest szczególnie bogata w witaminę PP. W Japonii często spożywany na surowo w postaci sushi. świetna do pieczenia na ruszcie.* dioksynami określa się zbiorczo ponad 200 związków chemicznych z grupy chlorowanych węglowodorów. Zaliczane są one do najgroźniejszych substancji skażających środowisko. Dioksyny wywołują choroby nowotworowe i uszkadzają system odpornościowy organizmu. Często dają o sobie znać po latach, kiedy może być już za późno.** Rozporządzenie Rady nr 2375/2001 z dnia 29 listopada 2001 r. zmieniające rozporządzenie Komisji nr 466/2001 ustalające najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych zanieczyszczeń w środkach spożywczych, Official Journal of the European Communities L 321, r.
Maria Mazurek Choć rzadko je widzimy - jest ich mnóstwo, również w centrach dużych miast. W Nowym Sączu wprowadziły się do jednego, niewielkiego bloku - w liczbie, bagatela, dwóch tysięcy egzemplarzy. Mieszkańców takie sąsiedztwo nie cieszy. Nic dziwnego, szczególnie że nietoperze przez wieki były utożsamiane z siłami zła. O tych wyjątkowych ssakach rozmawiamy z prof. Krzysztofem Piksą, chiropterologiem (czyli badaczem nietoperzy) z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Mnie niepokoją. Nie panią jedną. W kulturze europejskiej nietoperz rzeczywiście od dawien dawna był traktowany jak szatański pomiot o dwoistej naturze. To w dużej mierze efekt złowieszczego, dziwacznego wyglądu: nietoperz jest ssakiem, ale wygląda ni to jak ptak, ni to jak mysz, kosmaty, z błoną między palcami. Do tego przebywa w ciemnych, niedostępnych miejscach i wisi z głową w dół, to jego pozycja właśnie. Dlaczego? To chroni go przed drapieżnikami. Bezpieczniej jest zawisnąć na jakichś nierównościach wysoko na stropie niż szukać schronienia gdzieś w podłożu. A czy taki śpiący nietoperz może spaść? Płynęłam kiedyś kajakiem przez jaskinię, ze stropu zwisały ich setki, może nawet tysiące. O mało nie wpadłam w panikę. Może się zdarzyć, ale rzadko. Sam obserwowałem zimą, jak aktywne nietoperze, rozpychając się, przez przypadek zrzucały sąsiada ze stropu. Ale to zdarza się bardzo rzadko. Raczej są mocno przyczepione; mają specjalny system bloczków w kończynie dolnej, który umożliwia im wiszenie bez nakładów energetycznych, w ogóle nie muszą napinać przy tym mięśni. Zahaczają się tak mocno, że czasem zdarza się - też to obserwowałem - że w takiej pozycji umierają. Ciało się rozkłada, a nietoperz dalej wisi. I jak tu nie kojarzyć ich z siłami zła? Przez długie wieki wierzono nawet, że nietoperz zapowiada pojawienie się epidemii. To się jakby ziściło. Mam na myśli pandemię koronawirusa. Tu wyniki badań nie są jednoznaczne. Niektórzy uważają, że nietoperze odegrały w wybuchu pandemii znaczącą rolę - ale badania wciąż trwają, a ja nie mam wystarczającej wiedzy, by to rozstrzygać. Natomiast jest prawdą, że nietoperze mogą być źródłem różnego rodzaju chorób odzwierzęcych. Mogą przenosić najbardziej niebezpieczne, najbardziej śmiertelne dla człowieka wirusy - oba koronawirusy SARS, MERS, wirusa Marburg czy ebolę. To dotyczy głównie Afryki, w jeszcze większym stopniu Azji. To regiony gęsto zaludnione, a środowisko naturalne sprzyja kontaktowi człowieka ze zwierzęciem. Poza tym ze względu na klimat jest tam większe bogactwo gatunkowe nietoperzy - gatunków jest więcej, a więc więcej jest również chorób. Poza tym tam nietoperze się je. Widziałam w Azji całe mnóstwo stoisk, gdzie sprzedawano je jak obwarzanki. Spróbowała pani? Nie miałam na tyle odwagi. A pan? W moim przypadku nie chodzi o odwagę, bardziej o przekonanie. Po prostu: zajmuję się badaniem tych zwierząt. Wątpię, że ich mięso przeszłoby mi przez gardło. Ale to również spożywanie nietoperzy przyczynia się do rozprzestrzeniania się tych wszystkich chorób, prawda?Mięso nietoperzy, poddane odpowiedniej obróbce termicznej, raczej nie jest niebezpieczne. Ale już spożycie surowego bądź niedogotowanego może być źródłem zakażenia. Kulinarne zwyczaje Azjatów pewnie przyczyniają się do tego, że te choroby występują akurat tam. W Polsce kontakt z nietoperzami może wywołać jedynie wściekliznę, ale i to jest bardzo mało prawdopodobne - na 27 rodzimych gatunków tylko u jednego stwierdzono obecność tego wirusa. Poza tym wścieklizną możemy zarazić się od niemal każdego ssaka, psy i koty w to wliczając. Jeśli jednak zostaliśmy ugryzieni przez nietoperza (lub innego ssaka) - co czasem może się zdarzyć - koniecznie powinniśmy zgłosić to do sanepidu i poddać się szczepieniom przeciw wściekliźnie. W momencie, kiedy pojawią się pierwsze objawy choroby, jest za późno - wtedy już jesteśmy praktycznie skazani na śmierć. Wirus wścieklizny jest wirusem neurotropowym, to znaczy takim, który namnaża się wzdłuż nerwów, przyrasta około centymetra na dobę, od miejsca ukąszenia, aż dociera do rdzenia kręgowego i mózgu. Człowiek umiera długo i w męczarniach. Pana ugryzł kiedyś nietoperz? Oczywiście. Ale my, chiropterolodzy, którzy zajmujemy się badaniem i odławianiem nietoperzy, szczepimy się regularnie przeciw wściekliźnie. Właśnie dlatego, że te ugryzienia przytrafiają nam się dość często. To boli? Zazwyczaj to drobne ukłucie, jak igłą. Ale to zależy od wielkości nietoperza. Z rodzimych gatunków mocne uzębienie mają borowce; spotkanie z nimi może okazać się bolesne. Pamiętajmy jednak, że nasze nietoperze nie atakują nas celowo, działają tylko w obronie własnej. Wszystkie gatunki występujące w Polsce są owadożerne (jak zresztą większość nietoperzy w ogóle), czasem podjadają też pająki czy wije. Nocek rudy, który poluje nad wodami, czasem dodatkowo urozmaica sobie dietę małymi rybkami, a borowiec olbrzymi - niewielkimi ptakami. Ale niektóre gatunki nietoperzy żywią się krwią. I pewnie również stąd skojarzenie z demonicznymi spośród ponad 1400 gatunków nietoperzy, które żyją na świecie, są trzy gatunki hematofagiczne - czyli takie, które są krwiopijnymi ektopasożytami. Wszystkie trzy występują wyłącznie w Ameryce Południowej i Środkowej. Najbardziej znany z nich, wampir zwyczajny, w trakcie żerowania potrafi wypić nawet 200 mililitrów krwi. Krew jest pokarmem niskokalorycznym, nietoperz musi więc wychłeptać jej - bo on nie wysysa krwi, tylko wylizuje - naprawdę sporo. Po takim posiłku wampir jest tak ociężały, że czasem nie jest w stanie odlecieć. Na swoje szczęście ma bardzo sprawnie pracujące nerki, więc w procesie trawienia bardzo szybko pozbywa się wody. Już w trakcie żerowania sika, żeby obniżyć masę ciała. Co ciekawe, nietoperze wampiry, wracając po polowaniu do swojej siedziby, dzielą się krwią z kolegami, którym tej nocy się nie poszczęściło. W jaki sposób są w stanie to zrobić? Przez zwrócenie treści żołądka i przekazanie jej z ust do ust. Ta strategia dzielenia się pokarmem - którą nazywamy altruizmem odwzajemnionym - wzięła się stąd, że nietoperze po trzech dniach niejedzenia po prostu umierają z głodu. Wampiry, którym nie udało się zdobyć w nocy pożywienia, błagają kolegów o krew. A jeśli któryś, egoista, odmówi im pomocy - jest wykluczany z kolonii nietoperzy. Jak taki wampir atakuje ofiarę? Podkrada się do niej. Najpierw ostrożnie ląduje w jej pobliżu i cichutko podchodzi na czworakach, niczym pies, bo ten nietoperz potrafi bardzo sprawnie poruszać się na czterech kończynach. Następnie, przy użyciu termoreceptorów, poszukuje na ciele ofiary miejsc, gdzie naczynia krwionośne są położone płytko - tam temperatura ciała jest nieznacznie wyższa. Potem, przy użyciu bardzo ostrych zębów, nacina skórę ofiary, dostając się do naczyń krwionośnych. Wprowadza przy tym całą masę substancji chemicznych, począwszy od drakuliny obniżającej krzepliwość krwi, przez substancje rozszerzające naczynia krwionośne, po znieczulające. Takie ukłucie jest więc praktycznie nieodczuwalne przez śpiące ofiary. Krew powoli ścieka na powierzchnię skóry, a on ją zlizuje. Taka operacja trwa dłuższą chwilę. Kto pada ich ofiarą? Przede wszystkim ssaki, ale mogą być to również ptaki, a nawet węże. Wśród tych ssaków - również człowiek? Zdarza się. Nietoperz potrafi nawet spełznąć do śpiwora, w którym śpi człowiek. Na miejsce nakłucia wybiera zazwyczaj skórę między palcami rąk i nóg, małżowinę uszną. Od człowieka woli jednak bydło. Kolejną demoniczną rzeczą w nietoperzach jest to, że wplątują się we włosy. Chyba że tę opowieść też możemy wsadzić między bajki? Niekoniecznie. Profesor Adam Krzanowski w wydanej przed laty książce „Nietoperze” sugerował, że ultradźwięki, które emitują te zwierzęta - a echolokacja jest ich dominującym zmysłem - mogą nie odbijać się od delikatnych włosów dziewcząt. Tylko że zmysł echolokacji jest tak niezwykle precyzyjny, że niektóre nietoperze są w stanie wykryć pojedynczy drut o grubości włosa, wystający znad powierzchni wody zaledwie na pół milimetra. My sami, wyjeżdżając ze studentami na badania terenowe do jaskiń, przeprowadzaliśmy nieco humorystyczny „eksperyment”: sadzaliśmy dziewczyny z długimi, rozpuszczonymi włosami w miejscu, gdzie intensywnie latały nietoperze. Nic się nie działo. Przekonanie o wplątujących się we włosy nietoperzach było więc najpewniej przekazywaną z pokolenia na pokolenie legendą, która miała zniechęcać młode dziewczęta - bo to przecież one miały długie włosy - przed nocnymi schadzkami. Gdzie, poza jaskiniami, spotkamy nietoperze? Nietoperze są praktycznie wszędzie, również w miastach - trudno je jednak zobaczyć, bo prowadzą nocny tryb życia i latają bezszelestnie. Zamieszkują jaskinie, dziuple drzew, ale też nieużywane poddasza. Mnóstwo ich na przykład na strychach budynków sakralnych; szczególnie w południowej Polsce są ich duże skupiska, po kilkaset osobników. Lubią też bloki z wielkiej płyty. W Nowym Sączu jest budynek, gdzie na strychu żyje ponad dwa tysiące nietoperzy. Przy królowej Jadwigi, pisaliśmy o tym. Mieszkańców to wkurza, nietoperze ponoć wlatują im do mieszkań. Akurat ich współlokator - borowiec wielki - jest stosunkowo dużym nietoperzem. Dla ludzi, którzy nie są miłośnikami tych zwierząt, to może być przykre. Jak postępować, gdy nietoperz wleci nam do domu? Po pierwsze: zachować spokój. To bywa najtrudniejsze, wielokrotnie mogłem obserwować, jak niektórzy ludzie panikują przy spotkaniu z nietoperzem. Po drugie: zgasić światło, rozsunąć firankę, otworzyć szeroko okno i czekać, aż nietoperz wyleci. Najczęściej wylatuje. Jeśli nie, a nie jest bardzo aktywny - można spróbować go złapać. Na stronach internetowych pozarządowych organizacji zajmujących się ochroną nietoperzy (a, wbrew pozorom, takich organizacji trochę mamy) znajdziemy szczegółowe instrukcje, jak to zrobić. Pokrótce: zasłonić pudełkiem, pudełko przykryć tekturką i spróbować wypuścić, gdzieś na podwyższeniu, na przykład z balkonu, żeby nietoperz miał możliwość swobodnego startu. Jeśli nie zdążymy zrobić tego do świtu, należy poczekać do kolejnej nocy. I co ważne, to wszystko należy robić w grubych rękawicach, żeby przy okazji nie zostać ugryzionym - o wściekliźnie już wspomnieliśmy. Jeśli nie czujemy się na siłach, żeby podjąć takie działania albo zwyczajnie się boimy, możemy zgłosić to straży miejskiej lub służbom, które zajmują się interwencjami przyrodniczymi. Nietoperze, wynika z naszej rozmowy, to zwierzęta towarzyskie? Zdecydowanie. Samice w okresie letnim gromadzą się, formując kolonie rozrodcze. Wspólnie rodzą młode (samice nietoperzy rodzą co roku, zazwyczaj jedno młode), karmią je mlekiem i przez niedługi czas wychowują - po miesiącu, półtora od urodzenia nietoperz osiąga już samodzielność i rozmiary dorosłego osobnika. Gdzie są w tym czasie ich mężczyźni? Rozproszeni w środowisku. Samce prowadzą bardziej hulaszczy tryb życia, nie biorą udziału w wychowywaniu młodych, w ogóle w żaden sposób nie pomagają samicy. Wyjątkiem są dwa gatunki, których męscy przedstawiciele pomagają samicom. Co więcej - i jest to ewenement w świecie zwierząt - samce tych dwóch gatunków mają zdolność laktacji, karmią młode. Jednak samce pozostałych gatunków nietoperzy właściwie ograniczają się do zapłodnienia samic. U naszych gatunków, z wyjątkiem jednego, do kopulacji dochodzi jesienią, zaś do owulacji i zapłodnienia - dopiero wiosną. Jak to możliwe? Samica przez te kilka miesięcy przechowuje w swoich drogach rodnych nasienie samca, odpowiednio je „konserwując”. Proszę jednak uwzględnić, że nasze nietoperze nawet przez pięć miesięcy w roku, począwszy od późnej jesieni, hibernują. Obniżają w tym czasie tempo swoich procesów metabolicznych o około 95 procent. Proces hibernacji nie jest jednak ciągły - zwierzę co pewien czas się wybudza. Po to, żeby się wysikać, napić, zmienić pozycję, a nawet wyspać. Na te krótkie pobudki - kiedy nietoperz musi podnieść temperaturę swojego ciała z temperatury otoczenia do jakichś 39 stopni Celcjusza - zużywa najwięcej energii, znacznie więcej niż na cały proces hibernacji, trwający przecież miesiącami. Tak czy inaczej proces hibernacji daje im znaczną przewagę. To w dużej mierze dzięki tej właściwości nietoperze żyją tak długo, nawet do 41 lat. Jak na tak małe zwierzęta, to wyjątkowe - zwykle ssaki tej wielkości przeżywają maksymalnie dwa, trzy lata. Czy nietoperze są przyrodzie potrzebne?Oczywiście. Nasze rodzime gatunki, które odżywiają owadami, zapobiegają na przykład nadmiernemu rozwojowi owadzich szkodników. Nietoperze w regionach tropikalnych rozsiewają również nasiona i, żywiąc się nektarem, zapylają niektóre rośliny. To również dzięki nim takie rośliny jak baobaby, część kaktusów, durian (słynący z wyjątkowo śmierdzącego owocu, chętnie spożywanego w Azji), bananowiec czy dziki pieprz - mają szansę się rozmnażać. Jak to się stało, że zajął się pan nietoperzami? Zobaczył w tych dziwnych stworzeniach to, czego my nie widzimy? Gdy byłem studentem, a potem młodym pracownikiem naukowym, bardzo intensywnie uprawiałem taternictwo jaskiniowe, podziemny alpinizm. Z nietoperzami od zawsze byłem za pan brat, nie bałem się ich, ciekawiły mnie. Pomyślałem więc, że warto znaleźć swoją niszę, połączyć zainteresowania pozazawodowe z badaniami naukowymi. I tak zostałem chiropterologiem. W miarę, jak badałem te zwierzęta, coraz bardziej mnie fascynowały. Inni widzą w nietoperzach demoniczne, brzydkie stworzenia, a ja widzę w nich piękne i urocze zwierzaki.
Z roku na rok obserwuje się coraz większy odsetek ludzi wybierający roślinny sposób żywienia, w tym całkowicie ograniczającą produkty zwierzęce - dietę wegańską. Dawniej słyszało się, że jest to dieta uboga w niezbędne składniki odżywcze. To, co bardzo często podkreślam jako dietetyk to fakt, że niezależnie jaką dietę stosujesz, twój jadłospis może być zarówno bardzo dobrze skomponowany, jak i prowadzić do niedoborów wybranych składników w organizmie. Obecnie mamy szeroki wachlarz produktów, które mogą zastąpić nam nabiał, o czym dzisiaj piszę w cyklu Okiem Dietetyka. Dietetycy w Trójmieście Odpowiedniki nabiału są stosowane nie tylko na diecie wegańskiej, ale również u osób z różnymi alergiami i nietolerancjami. Niezależnie od powodu wykluczania produktów pochodzenia zwierzęcego przed wsadzeniem ich alternatywy do swojego koszyka, warto wziąć etykietę pod lupę i stwierdzić, czy ich stosowanie będzie korzystne dla naszego zdrowia. Istnieje szereg czynników, które mogą wpłynąć na to, czy dany produkt będzie lepszym lub gorszym wyborem i właśnie to chciałabym dziś na diecie tradycyjnej i wegańskiejDieta wegańska to sposób żywienia wykluczający z jadłospisu wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego, w tym wszystkie produkty na bazie mleka. Obecnie mamy szeroki wachlarz produktów, które mogą zastąpić nam nabiał pod względem tekstury czy nawet smaku. Jednak to zdecydowanie nie wszystko, o czym powinniśmy myśleć! Nabiał w tradycyjnej diecie jest bardzo istotnym źródłem białka, czyli budulca mięśni, oraz wapnia, będącego podstawowym budulcem kości i zębów. Wybierając zamienniki nabiału, powinniśmy kierować się tym, by oprócz podobnego wyglądu i smaku przynosiły one również korzystne walory zdrowotne. Zawartość białka i wapnia w produktachSzczegółowo o źródłach białka na diecie wegańskiej pisałam w artykule odnośnie zamienników mięsa, zamiast się powtarzać - zachęcam do lektury tego artykułu. Produktami, które w dużej mierze dostarczają nam białka na diecie roślinnej są nasiona roślin strączkowych, takie jak: soja, ciecierzyca, soczewica, groch, fasola czy bób. Z nasion roślin strączkowych produkowane są liczne produkty, takie jak jogurty czy serki. Jeśli chodzi o samą zawartość wapnia, wcale nie będzie trudniej. Wapń znajdziemy w nasionach, ziarnach czy roślinach strączkowych. W przypadku produktów pochodzenia roślinnego może pojawić się problem z biodostępnością wapnia z pożywienia. Duża ilość nierozpuszczalnego błonnika, kwasu szczawiowego (np. ze szpinaku czy rabarbaru), kwasu fitynowego (np. z otrębów) mogą utrudniać przyswajanie wapnia. Jest to jednak kwestia do przeskoczenia dzięki odpowiedniej kompozycji posiłków i przede wszystkim - dostarczanie odpowiednich ilości wapnia z dietą. Poza gotowymi alternatywami dla nabiału cenne w jadłospisie będą naturalne źródła wapnia, które zaprezentowałam w tabelce poniżej. Pięć produktów roślinnych o wysokiej zawartości wapniaNazwa produktu - Zawartość wapnia (mg) na 100g produktu (Źródło: program dietetyczny Kcalmar) Mak niebieski - 1266,0Czarnuszka - 1196,0Nasiona sezamu - 975,0Tofu naturalne, fortyfikowane wapniem - 683,0Nasiona chia - 631,0Najlepszą alternatywą dla nabiału byłby produkt, który jest źródłem białka i jednocześnie dostarczy wapnia. Czy mamy na rynku takie produkty? Oczywiście! Wystarczy spojrzeć na powyższe zestawienie - soja i wykonany z niej serek (zwłaszcza, jeżeli jest dodatkowo wzbogacany) znajdują się w czołówce produktów roślinnych bogatych w wapń, jak również są cennym źródłem białka. 3 miejsce: Dietetycy, leczenie otyłości Wegańskie zamienniki nabiału ocenione okiem dietetykaSklepowe gotowce są produkowane na bazie przeróżnych produktów - soi, owsa, ryżu, kokosa, orzechów itd. Nie każdy z nich będzie wartościowy i dostarczy nam białka oraz wapnia. Na które najlepiej się zdecydować?Podstawowym zamiennikiem sera na diecie wegańskiej powinien być serek sojowy, czyli tofu. Jeśli chodzi o sery, znajdziemy również takie na bazie oleju z kokosa - te dostarczą nam praktycznie samych tłuszczów. Ciekawszym zamiennikiem mogą być sery na bazie nerkowców czy słonecznika - w nich poza tłuszczem znajdziemy pewne ilości białka. Posmak serowy często wynika z dodatku płatków drożdżowych. Oprócz alternatyw do smarowania coraz częściej znajdziemy również zamienniki w plastrach. Wśród wszystkich alternatyw dla sera tofu będzie zdecydowanie najłatwiej dostępną i najtańszą opcją, więc szczerze ją polecam. Ponadto z naturalnego tofu można zrobić zarówno słodkie czy słone "twarożki", pasty warzywne czy mielone niemięso, więc ma bardzo uniwersalne zastosowanie i napoje można w zasadzie rozpatrywać w jednej kategorii. Niektóre można dosłownie potraktować jako wodę z dodatkiem roślinnego smaku, ponieważ poza samymi węglowodanami czy tłuszczem nie dostarczą nam wiele więcej. Jeśli chodzi o produkty na innej bazie niż sojowa, mogą okazjonalnie znaleźć się w diecie, jednak zdecydowanie nie jako jej podstawa. Jogurty i napoje roślinne można także wykonać samodzielnie w domu. Nie zawsze będzie to najlepsze rozwiązanie. Dlaczego? Skład wegańskich zamienników nabiałuPatrząc na etykietę wegańskich zamienników nabiału, niejednokrotnie będziemy zmuszeni pójść na pewne kompromisy. Choć w zwykłych większych marketach mamy już do wyboru wiele różnych produktów roślinnych, nie zawsze mają one idealny skład. Wiemy, że spośród makroskładników najbardziej zależy nam na zawartości białka. Kolejną kwestią priorytetową w kontekście zamienników nabiału powinno być ich wzbogacanie. Znajdziemy taką informację przy składzie produktu. Alternatywy dla nabiału powinny być wzbogacane w wapń i witaminy. Dla wegan szczególnie istotna będzie witamina B12. Poza tym możemy spotkać się ze wzbogacaniem produktów w inne witaminy z grupy B czy też witaminę D. Teraz z pewnością rozumiesz problem domowych zamienników nabiału. Zwykle polega to na namaczaniu przez wiele godzin orzechów czy strączków - brakuje więc, istotnego z punktu dietetycznego, wzbogacania. Przed użyciem napojów roślinnych warto wstrząsnąć karton, by składniki te nie osadzały się na dnie opakowania. W przypadku serków tofu najlepiej wybierać naturalne, choć na start może być łatwiej oswoić tofu wędzone. Do wyboru mamy także tofu w marynatach. Ja uważam, że najlepsze marynaty jesteśmy w stanie zrobić z własnych produktów w w przypadku dodatku cukru? W moim odczuciu najlepiej znaleźć sobie jeden produkt "idealny" - na bazie soi, wzbogacany w wapń i witaminy, bez cukru i zbędnych dodatków. Najlepiej, by był on naszą podstawą w kuchni. Natomiast w sytuacji, gdy nie będziemy w stanie dostać takiego produktu lub do danego przepisu przyda nam się napój roślinny czy jogurt o innym smaku, okazjonalnie możemy włączyć je do diety. Wzbogacanie produktu bierzemy za najistotniejszy aspekt w składzie na etykiecie. Jeżeli największe posiłki wykonujemy na bazie napoju sojowego bogatego w białko, a do przekąski czy kawy mamy ochotę dodać inny, np. napój owsiany, to też nie widzę przeciwwskazań. W przypadku alergików w składzie produktów należy zwrócić uwagę na na polskich rynku jesteśmy w stanie znaleźć naprawdę sporo ciekawych alternatyw dla nabiału, które do swojej diety mogą włączyć weganie oraz osoby z alergiami i nietolerancjami. Podstawowym problemem w takich produktach jest wybranie cennego składu tak, aby produkt był nie tylko zamiennikiem smaku i tekstury. Jestem przekonana, że po dokładnym przeczytaniu tego artykułu doskonale wiesz, co robić! Zamienniki nabiału warto umieszczać w swoim jadłospisie na co dzień, jeżeli wykluczamy produkty pochodzenia zwierzęcego.
zwierzęta domowe odżywiające się mięsem